niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 40


   Poczułam przyjemne muskanie w szyje,na chwile straciłam orientacje gdzie jestem.Dopiero ocknęłam się kiedy otworzyłam oczy,przed sobą ujrzałam uśmiechniętego Harrego.Rozglądnęłam się na wszystkie strony,byliśmy w namiocie,a wszyscy jeszcze spali,czyli Zay,Lily,Julie,Louis,Liam i Cortni.Ale jaki słodki widok Lily i Zayn się do siebie tulą, no Julie i Louis,Liam i Cortni też się tulili,ale u nich to przereklamowane,oni są parą,a Zayn i Lily nie.Bardzo bym chciała by byli razem,musze coś wymyślic,aby ich połączyc ze sobą,już ja się oto postaram,aby byli razem.
-Hej kocie która godzina?-spytałam szeptem
-Dochodzi 8.30.-uśmiechnął się słodko
-CO?! Czemusz mnie tak wcześnie budzisz?
-Bo nie moge spac,a wzięło mnie na całowanie.-no i pocałował mnie w usta bardzo namiętnie
-Ale ja chce spac...no i ide spac.-powiedziałam i odwróciłąm się do niego plecami.
-Kochanie...-mruczał mi nad uchem
-Daj mi spac,bo później będe ostro mulic i wtedy nic nie zrobimy.-powiedziałam
-Słonko co masz na myśli.-powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
-Napewno nie to co masz na myśli.
-A skąd ty wiesz co ja mam na myśli.
-Uwierz mi czytam w myślach,a teraz daj spac.
Chyba się nad czymś zastanawiał,bo słowem się nie odezwał,ale za to się mocno przytulił,a ja zasnęłam no bo już nie wyrabiałam,no w końcu zasnęłam dopiero około 4 nad ranem.Później chyba ktoś mnie budził,ale ja nie miałam zamiaru wstawac,słyszałam śmiechy i jakąś rozmowe,ale mało mnie to obchodziło.

      (Oczami Lily)
-No niech ją ktoś w końcu obudzi.-powiedziała lekko wkurzona Cortni
No tak próbujemy ja obudzic od dobrej godziny,wszystko stosowaliśmy i nic,śpi jak trup,nawet Harremu się nie udało obudzic Oliwii.
-Łatwo powiedziec trudniej zrobic.-powiedział Zayn
Pomyślałam przez chwilke co by tu zrobic,aby się obudziła,nagle wpadł mi pewien może głupi pomysł do głowy,ale to jedyne rozwiązanie.
-Czekajcie ja spróbuje.
Przybliżyłam się do niej i szepnęłam na ucho to co wymyśliłam,mam nadzieje,że zadziała bo jak nie to ja rezygnuje,nie mam już innych pomysłów,aby ją obudzic.Po zakończeniu swej mowy odsunęłam się od przyjaciółki i czekałam na reakcje.
-No co ty nie powiesz? Naprawde!-jest obudziła się,ale narobiłam jej nadziei,jak pozna prawde to nie będzie taka wesoła
-Lily co ty jej powiedziałaś? Boże to jakiś cud że ona się obudziła.-mówił teatralnie Lou
-Oliwia ale to nie jest prawda nie wiedziałam jak mam cie obudzic.
-No wiesz co,narobiłaś mi nadziei a ja się tak ucieszyłam.-udała obrażoną
-Już się nie fochaj,jak byśmy cie nie obudzili to też byś się fochała więc co miałam robic,spałaś jak trup.
-Ale w tak okrutny sposób budzic człowieka? No czemu,no czemu? Jaak moożesz.
-Powiecie w końcu o co chodzi?-spytał zniecierpliwiony Liam
Spojrzałam na Oliwie,ale ona nadal się fochała,znając życie po 10 minutach przejdzie jej i będzie gadała ze mną jakby ta sytuacja się nie wydarzyła,Nie byłam pewna czy mówic to przy wszystkich,w końcu jeszcze coś sobie pomyślą a w szczególności Zayn.Przecież jak się dowie to się pewnie wkurzy,a ja nie chce żeby był na mnie obrażony i wkurzony.Patrzałam na wszystkich z niepewną miną,oni natomiast gapili się na mnie z oczekiwaniem na odpowiedź.
-No powiesz czy nie?-spytała Julie
-No niewiem...
-No mów kobieto,będe wiedział następnym razem jak ją obudzic.-powiedział Lou
-No bo powiedzialam Oliwii że...
-No mów!-wrzasnęli wszyscy równocześnie oprócz Oliwii,bo siedziała dalej obrażona
-No bo powiedziałam Oliwii że Zayn zaprosił mnie na randke!
Wszyscy spojrzeli się na mnie,a ja poczułam że się rumienie,luknęłam na Zayna uśmiechał sie i też się zarumienił tylko dlaczego.
-No i widzicie okłamała mnie.-powiedziała z wyrzutami Oliwiia
-Jak to?-zdziwiła się Cortni
-Wymyśliła to,Zayn jej nie zaprosił.-wyjaśniła Oliwia
-Ale dlaczego Zayn,ruszył byś tą dupe a nie bezczynnie siedzisz.-powiedziała Julie
-Jak czegoś nie zrobisz to my będziemy zmuszone do tego aby coś z tym zrobic.-powiedziała groźnie Cortni
-Dobra możemy ten temat zakończyc?-spytałam już lekko wkurzona
Wyszłam z namiotu i usiadłam na ławke na której siedziałam wczoraj z dziewczynami.Tak wkurzyło mnie to,no to nie jest ich sprawa,wiedziałam że tak będzie mogłam siedziec cicho,ale nie ja jak zwykle musze coś odpalic.Wkurza mnie to w dziewczynach,że wtrącają się w nie swoje sprawy,Zayn pewnie traktuje mnie jak zwykłą przyjaciółke,a one usiłują coś z tym zrobic.Ja już tego nie wytrzymuje,może w ogole powinnam wyjechac gdzies daleko,zawsze marzyłam aby zwiedzic cały świat.Chciałabym kiedyś pojechac do Australii,Polski,na jakieś piękne wyspy takie jak Bali no i w wiele wiele innych miejsc.Tak wiem to jest niemożliwe,a nawet jakby było to mnie na to nie stac.Takie życie zawsze musi byc jakaś przeszkoda do szczęścia,nawet taka mała droba rzecz która może wszystko zrujnowac.Nagle moja komórka zaczęła wibrowac,spojrzałam na ekran i zamarłam,odebrałam i..

-Halo?
-No cześc Lily,jak się żyje w Londynie?
-S-ss-skąd ty wiesz,że j-jestem w Londynie?-powiedziałam drżącym głosem
-Zrozum to,że ja zawsze cię odnajde niezależnie gdzie uciekniesz! Jesteś moja na zawsze! Zrozum.
-Nie jestem twoja! Nawet nie wiesz jak ja się ciesze,że w końcu się od ciebie uwolniłam!
-Nie wiesz co mówisz,obiecuje ci to że zabiore cie z Londynu i znów będziemy razem.
-Ty jesteś jakiś psychiczny! Zostaw mnie w spokoju!-krzyczałam już przez łzy
-Hahaha oj Lily Lily...Kurwa zrozum to że ty się nigdy ode mnie nie uwolnisz! Nigdy rozumiesz?! Nigdy!
-Co ty chcesz ode mnie?! Co ja ci takiego zrobiłam,że mnie tak męczyłeś nie dalej męczysz!
-Znajde cie,spakuj się bo niedługo cie odnajde.-rozlączył się

Rozpłakałam się,krzyczałam tak głośno że napewno wszyscy słyszeli to co mówiłam.Siedziałam na ławce skulona,łzy leciały strumieniami.Ja już myślałam,że odpuścił że nie będzie mnie szukac,a tu nagle taki telefon.Odnalazłam szczęście,ale jak już mowiłam zawsze coś stanie na przeszkodzie do szczęścia,tak też tym razem było.Za jakie grzech mnie tak karzą,co ja zrobiłam,że nie moge teraz życ normalnie.Czasem po prostu chyba bym wolała się zabic niz dalej zyc w takich męczarniach.Usłyszałam za sobą głosy przyjaciół pewnie się przerazili,nie dziwie im się ja też bym się przestraszyła.
-Lily! Lily co się stało?-koło mnie usiadła Oliwia która odrazu mnie mocno przytuliła.
-Oliwia..on..to on....
-Jaki on? Lily powiedz prosze.
Spojrzałam na wszystkich po kolei,patrzeli na mnie ze strachem w oczach,widac było że strasznie się o mnie bali,byłam dla nich wszystkich bardzo ważna.Pierwszy raz miałam tak oddanych przyjaciół,każdy chciałby takich miec.
-Lily powiedz.-z drugiej strony przysiadł się Zayn
-Bo..bo..on dzwonił..Oliwia on zadzwonił..wie gdzie ja jestem.-powiedziałam i znów się rozpłakałam.
-Lily kto taki prosze powiedz,że nie...-powiedziała Oliwia ze strachem
-Tak Michał...powiedział,że mnie znajdzie...Oliwia ja się boje..-powiedziałam i mocniej ścisnęłam jej dłoń.
Przede mną staneli wszyscy chłopcy,a Zayn który siedział obok mnie i przytulał powiedział:
-Lily nie bój się,masz nas nic ci się nie stanie,obiecujemy.
-Dziękuje.
-Za co?-spytał Louis
-Za to,że jesteście,w trudnych chwilach nigdy mnie nie opuszczaliście,pierwszy raz mam takich wspaniałych przyjaciół, dziękuje.-powiedzialam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
-Zawsze będziemy,to się już nie zmieni.-powiedział Harry i mnie przytulił,pozostali poszli w jego ślady.
-Dobra koniec tego płaczu.-wytarłam mokrą twarz od łez,a po chwili dodałam uśmiechnięta.-Co robimy?
-No i taką Lily uwielbiamy najbardziej,pełną radości.-powiedziała Cortni
-To co zostajemy tutaj czy składamy namiot i wracamy do domu,a potem coś się wymyśli.- Liam
-Wiecie co ja bardziej jestem za tą pierwszą wersją.-stwierdziła Oliwia
-Ja też.-powiedziałam równocześnie z Cortni Julie na co wszyscy się zaśmiali.
-No to co macie jakiś kocyk w namiocie?-spytał Louis
-Jakiś powinien się znaleźc.-odpowiedziałam mu Julie.
-No to na co czekamy chodźmy.-złapał ją za ręke i poprowadził w stronę namiotu.


    (Oczami Oliwii)
-Oliwia...-zamruczał mi nad uchem Harry który właśnie się do mnie przytulał
-Słucham cie Haroldzie.
-Obiecałaś mi coś.-szepnął mi do ucha
-Ja? Ja ci nic nie obiecywałam.-no nie przypominam sobie,może coś wczoraj gadałam no ale zapomniałam,pewnie po tym szmpanie co wypiliśmy,ale ze az tak mam słabą głowe zeby odrazu cos zapomniec,jej to nieźle.
-Oliwia no, już zapomniałaś co mi wczoraj mówiłaś?
-A co ja ci wczoraj mówiłam?-roześmiałam się.
-Osz ty,niech ja cię tylko dorwe.
Zaczęłam uciekac jak zwykle,ostatnio zbyt często uciekałam od kogo kolwiek,jak nie Niall mnie gonił do Harry,lub Louis albo ktoś z moich przyjaciółek.Co ja mam jakiś magnez w dupie,że mnie tak gonią? Powoli się męczyłam,zauważyłam dośc sporawe drzewo przede mną,więc na nie wskoczyłam,usiadłam na grubej,dużej i szerokiej gałęzi i patrzałam co Hazzik robi.Chciał wejśc na drzewo,ale jakąś mu to nie wychodziło z czego strasznie się wkurzył.Oj jak on słodko się wkurza,no to teraz się ośmieszył,upadł na dupe,bo próbował wejśc na te drzewo,a wszyscy się w naszą strone gapili,oczywiście jak to na nich przystalo musieli się roześmiac.Harry wstał otrzepał się,spojrzał się na nich i zrobił ,,focha'',u niego foch to jak tsunami,ale krótko trwa,nie to co mój xD.Spojrzał się na mnie i z błagalnym wzrokiem poprosił abym zeszła bo jeszcze bardziej się ośmieszy.Jak to ja uległam mu i zeszłam,wróciliśmy to reszty,usiedliśmy na kocu,Harry mnie przytulił i zagadywał mnie co chwila bo nie miał zamiaru odzywac się do nikogo,ja go pocieszałam że nie chcieli go ośmieszyc,po prostu tak to śmiesznie wyglądało,że musieli się roześmiac.Nagle poczułam szturchanie,odwróciłam się w strone Lily która mnie ciągle szturchała i chyba nie miała zamiaru przestac.
-Coś się stało Lily?-spytałam bo ciągle gapiła się w komórke i mnie szturchała
-O-Oliwia o-o-on dzwoni.-powiedziała już drżącym głosem
-Michał?-spytałam choc dobrze wiedziałam że to on dzwoni.
Pokiwała twierdząco głową,wyrwałam jej komórke i odebrałam za nią,bo ciągle do niej wydzwaniał.

-Słuchaj kurwa,nie dzwoń do niej bo źle się do dla ciebie skończy,odwal się od niej raz na zawsze!-wykrzyczałam chyba na pół miasta.
-O Oliwia jak miło cię słyszec,dawno się nie widzieliśmy co?!
-Tak dawno i musze cie zasmucic bo już nigdy więcej się nie spotkamy,tak samo nie spotkasz nigdy Lily i masz to zrozumiec i nie dzwonic już do niej!
-No coż nie spełnie twojej prośby,bo jestem już w Londnie i właśnie jej szukam.
-Cholera ja cie o nic nie prosze,ja ci rozkazuje abyś ją zostawił w spokoju.
-Haha ty? Ty będziesz mi rozkazywac? Dobre, dobra jak ci tak zależy zostawie ją w spokoju,ale to jeszcze nie koniec.-rozłączył się.

-Co się stało? Co gadał?-wypytywał Harry
-Wiecie co powiedział,że zostawi Lily,ale też powiedział że to nie koniec.-powiedziałam zdzwiona,nie wiedziałam co ma na myśli.Moi przyjaciele tak samo jak ja byli zdziwieni,a Lily najbardziej. Bałam się co Michał teraz zrobi,on jest jakiś psychiczny i nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie na myśl...

                                  *****************************************************
No nareszcie udało mi się napisac ten rozdział,przepraszam przepraszam przepraszam że tak długo nic nie dodawałam,ale miałam trudny okres, poza tym wyjechałam na wycieczke do Torunia,ale już jest.Postaram się dodac następny za tydzien,albo wcześniej,jeśli dopisze wena :D
Matko już 10000 wejśc,jestem niezmiernie ucieszona,strasznie wam dziękuje za tyle wejśc to miłe że ktoś czyta tego bloga.
Co do ankiety, znów chcecie opowiadanie z Harrym? Na pewno? Może ktoś inny,ale jak chcecie , mam już napisane 5 rozdziałów w zeszycie opowiadania z Harrym, więc powoli wolnymi krokami będe kończyc tego bloga,ale mam nadzieje że tak samo będziecie czytac następne opowiadanie :D


Jak są jakieś błędy,a na pewno są to przepraszam :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Strasznie was przepraszam,że tak długo nie dodaje,rozdział jest w trakcie pisania,ale strasznie trudno mi się pisze.Ostatnio wiele przykrych rzeczy mnie przytrafia i po prostu nie jestem w stanie coś sensownego wymyślić.Proszę nie znienawidźcie mnie za to.Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, muszę sobie wszystko to poukładać, jestem załamana,mam nadzieje że zrozumiecie. :(

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 39

Spojrzałam jeszcze raz czy nikogo nie ma na korytarzu,a potem zamknęłam drzwi i wróciłam na swoje miejsce.Siedziałyśmy poddenerwowane po w każdej chwili do pokoju oni mogli wejśc (czyli Liam,Harry,Louis,Niall i Zayn).Popatrzałam na każdą po kolei,miały takie miny jak by do pokoju miał wparowac jakiś seryjny morderca,ale ja im się nie dziwie jak chłopcy się wkurzą to lepiej im nie podpadac bo powiem szczerze oni nieraz zachowują się jak mordercy.W końcu powiedziałam do dziewczyn to znaczy szeptnęłam żeby nikt nas nie usłyszał.
-To jak dziewczyny gdzie ten namiot rozkładamy,u mnie napewno nie chłopcy nam nie pozwolą.
-Pozostaje Julie i Cortni,chyba że chcecie gdzieś indziej.-szepnęła Lily
-Co masz na myśli?-spytała Cortni
-No wiesz las, jakaś łąka albo na plaży...-Lily
-Nie no coś ty ja w lesie nie mam zamiaru spac,jeszcze jakiś zbok nam wyskoczy albo coś gorszeko,nie ma mowy,moje nerwy tego nie wytrzymały by.-szepnęła Julie
-No okey,to gdzie się rozkładamy?-Lily
-Julie może u ciebie?-spytałam
-Raczej nie,mama mi nie pozwoli,po za tym ona ma fiołka na punkcie kwiatków i ładnie wyglądajacej trawy,wiec odpada.-odpowiedziała Julie
-Cortni?
-Nie wiem można się spytac.-odpowiedziała
-Dobra to teraz trzeba się jakąś wyrwac z domu.-powiedziała Lily
-To nie problem,oni są zbyt zajęci sobą,żeby zauważyc,że wyszłyśmy a jak zauważą to coś się wymyśli, a propo nocowania jak mama Cortni pozowli nocowac to trzeba jakiś prowiant kupic ale bez alkoholu.-Julie
-Czekaj w skarbonce coś mi zostało jeszcze powinno na coś starczyc.-powiedziałam i podeszłam do mojej świnki skarbonki
-Ja też coś mam,pójde sprawdzic ile i zaraz wracam.-powiedziała Lily i wyszła z pokoju.
Stwierdzam,że nawet sporo mi zostało,mam nadzieje że chłopcy nie słyszeli tego huku,biedna śinka była taka piękna.Wróciłam na swoje miejsce,poczekałyśmy jeszcze chwile na Lily,nie chałyśmy nieczego bez niej uzgadniac.Po kilku minutach w moim pokoju zjawiła się Lily,troche jakby zdyszana,ale na szczęście przybyła cała.
-Ja mam prawie stówke.-powiedziała Lily
-Ja mam 150,ale 50 sobie odkładam,wiecie na jakieś pierdoły,a Lou nie da mi tak szybko pięniążków.-powiedziałam
-Okey,ja pewnie w domu będe miała około 50.-Cortni
-A ty Julie?-spytałam
-Nie wiem będe musiała sprawdzic.-Julie
-Dobra to chodźmy szkoda czasu.-powiedziałam
Cicho wyszłyśmy z pokoju i pokierowałyśmy się na dół.Chłopcy oglądali jakiś mecz,jak zwykle,powoli i strasznie cicho przeszłyśmy do przedpokoju,jedno skrzypnięcie deski i cały plan na nic.Liam i Zayn oni wszystko usłyszą,dlatego byliśmy jakże cicho,z trudem powstrzymywałyśmy się od śmiechu.No wiecie w takich poważnych sytuacjach zawsze chce się śmiac,zazwyczaj ja przypominam sobie coś śmiesznego i koniec.Cholera skrzypnęła deska i jeszcze do tego Cortni się zachichrała.
-Co to?-usłyszałyśmy głos Liama
-Coś jakby z przedpokoju.-teraz powiedział Zayn
-Cholera,cholera co robimy.-szeptnęła panikująca Julie.
-Mam pomysł ja coś wymyśle do nich pójde wy w tym czasie szybko wyjdziecie,a ja potem wyjde oknem i się zdzwonimy.-powiedziała Lily
-Okey tylko uważaj na siebie,no wiesz jak cie przyłapią i nie wypuszczą...-Cortni


    (Oczami Lily)
-Okey tylko uważaj na siebie,no wiesz jak cie przyłapią i nie wypuszczą...-Cortni
-Okey,szybko schowajcie się idą tutaj.-powiedziałam a one się schowały.
Pobiegłam do salonu krzycząc i piszcząc.Chłopcy się na mnie gapili jak na jakąś nie normalną,no bo tak wyglądałam xD.
-Aaaaa,boże pomóżcie!!-wskoczyłam na Zayna kolana,bo usiadł w tym czasie kiedy ja wbiegłam.
-Co się stało?-spytał przerażony Niall
-Bo w moim pokoju tam..tam jest taki wielki pająk.-powiedziałam z przerażeniem.
-Boisz się pająków?-spytał Liam
-Tak!! Ale on nie jest taki zwyczajny...on..on jest taki wielki i czarny...z takimi grubymi nóżkami...i i taki włochaty.-pisnęłam i wtuliłam się w Zayna ^^
-Dobra pójde z tobą,już się nie bój.-powiedział Zayn
Spojrzałam w stronę przedpokoju,dziewczyn już nie było,dobra pierwsza cześc planu wykonana,oby ta druga częśc wypaliła.Wstałam z kolan Zayna i powędrowałam w stronę mojego pokoju,no ciekawe skąd ja teraz wynajde pająka.Weszliśmy do mojego pokoju,o miałam zapalone światłow łazience,ciekawe dlaczego,ale to wykorzystam.
-No i gdzie ten straszny pająk.-uśmiechnął się Zayn
-W łazience.
Zayn poszedł do łazienki,a ja w tym czasie wysłałam sms'a dziewczyną ,,Pierwsza częśc planu wykonana,trzymajcie kciuki za drugą częśc''.W tym samym czasie kiedy włożyłam komórke do kieszeni z łazienki wyszedł Zayn.
-I co..zabiłeś go?-spytałam teatralnie,ja dokładnie wiedziałam,że tam tego pająka nie ma xD
-Tam nie ma rzadnego pająka.-powiedział
-Jak to?-wbiegłam do łazienki i popatrzałam się na wszystkie strony.-przecież on był tam w wannie,taki wielki i obrzydliwy.-wzdrygnęłam się
-No to w takim razie uciekł.-uśmiechnął się słodko
-Teraz to ja będe się bac wejsc do tej wanny.-wykrzywiłam się
-To będziesz mogła przychodzic do mnie.-poruszył smiesznie brwiami
-Zboczeniec.-zaśmiałam się
-Wcale nie...tylko ci proponowałem.-zaśmiał się.
-Dobra idź już,chce się przebrac.-powiedziałam
-Wyganiasz mnie?
-Pewnie,chce isc spac,ale sama.-uśmiechnęłam się
-Foch.-odwrócił się do mnie plecami
-Za co?-zdziwiłam się,a po chwili dodałam.-może..kiedy indziej.
Ten odrazu odwrócił się do mnie i szeroko uśmiechnął.
-A teraz już idź.
-No dobra.
Gdy już wyszedł,do torby spakowałam potrzebne rzeczy oczywiście dla Oliwii też spakowałam.Otworzyłam okno,całe szczęście na przeciwko mojego pokoju było wielkie drzewo i do mojego okna sięgała dośc gruba gałąź wiec szybko na nią weszłam,zamknełam za sobą okno i zeszłam powoli z drzewa.Wyszłam z ogródka tak żeby chłopcy mnie nie zauważyli,wysłałam sms'a dziewczynom ,,Yeah udało się! Gdzie jesteście?''.Pokierowałam się do domu Cortni miałam nadzieje,że tam je zastam.

     (Oczami Cortni)
Gdy dostałyśmy sms'a od Lily odrazu pierwsze co przyszło nam na myśl to to że się nie udało,ale gdy go odczytałyśmy to się jednak ucieszyłyśmy. ,,Pierwsza częśc planu wykonana,trzymajcie kciuki za drugą częśc''
no więc trzymamy kciuki,oby się udało.Siedziałyśmy u mnie w domu jak na szpilkach,jeszcze się nie spytałam mamy czy możemy nocowac u mnie w ogródku,za bardzo się stresowałam Lily.Po 20 minutach dostałyśmy kolejnego sms'a od przyjaciółki : ,,Yeah udało się! Gdzie jesteście?'',szybko odpisałyśmy,że u mnie w domu.Skakałyśmy po całym moim pokoju,już myślałam,że się jej nie uda wyrwac z domu,no bo wiecie z naszymi chłopcami nigdy nie wiadomo.Gdy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi,jak szlone pobiegłyśmy otworzyc,na dole nie obyło się bez przepychanek i skomentowania tego przez moją mame.
-Dziewczyny spokojnie,haha to jakiś chłopak?
-Nie mamo ja mam chłopaka i teraz siedzi sobie grzecznie w domu.-zaśmiałam się
-My także mamy chłopaka.-odpowiedziały równocześnie Julie i Oliwia na co moja mam się zaśmiała
Szybko otworzyłyśmy drzwi i gdy zobaczyłyśmy w nich Cortni to po prostu rzuciłyśmy się na nią,jak na jakiś cenny brylant,ta się jak zwykle zaśmiała.No to teraz trzeba spytac się mojej mamy czy pozwoli nam rozłożyc w ogródku namiot.Weszłyśmy do salonu gdzie siedziała moja mama,usiadłyśmy obok niej.
-Mamoo,bo ten chciałyśmy sobie pospac w namiotach,tylko że nie mamy gdzie i czy możemy tutaj u nas w ogródku?-jąkałam się
-No wiesz na te nocowanie to ci pozwalam,ale u nas w ogródku nie,szkoda trawy,po za tym mamy za mało miejsca,ale nie daleko jest takie piękne jeziorko,niadleko miasta,wiec bezproblemu jak by coś się stało to byscie mogły pobiec do miasta,albo wrócic tutaj.-powiedziała moja mama
-Jesteś wspaniała,to my w takim razie idziemy.
-Ale jak coś się stanie to zadzwon i uważajcie na siebie.-powiedziała troskliwie
Jak to ona niby się nie boi że coś się stanie,ale i tak nie martwi i ostrzega zawsze,za to ją kocham.Pobiegłam do schowka po namiot,potem jeszcze po kase i już mogłyśmy wychodzic,a no tak jeszcze jakieś ciuchu i jakieś potrzebne rzeczy.Po niecałych 5 minutach wróciłam z mała torbą do której spakowałam pare rzeczy na zmiane,latarki,kase,telefon i coś tam jeszcze nie pamiętam.
-To co chodźmy.powiedziałam
Wyszłyśmy z domu i pokierowałyśmy się w stronę tego jeziorka rzeczywiście nie było daleko jakieś 5 minut od mojego domu.Oliwia z Julie poszły po prowiant,a ja z Lily próbowałyśmy rozłożyc ten cholerny namiot,no wiecie jak jest ciemno to troche ciężko jest rozłożyc namiota ale jakąś nam się udało ale dopiero po 20 minutach.W namiocie rozłożyłyśmy koce i poduszki,Lily wzięła co my byśmy bez niej zrobiły,a po kilku minutach przyszły dziewczyny z torbami,kurcze co one kupiły,że tak dużo tego jest.No nic jeszcze na rano zostanie.Ale fajnie będziemy spały pod namiotami,po za  tym fajnie się tak obudzic na świeżym powietrzu.
-Co wyście tam nakupiły?-spytała zdziwiona Lily
-No to co potrzebne.-powiedziała niewinnie Oliwia
-Ale..ale my tego wszystkiego nie zjemy.-powiedziała Lily
-Przydałby się teraz tutaj Niall.-wybuchnęłyśmy śmiechem
Wpakowałyśmy się wszystkie do namiotu,aż tak ciasno nie było,ten namiot był duży i bardzo się z tego ciesze,nawet jeszcze z cztrey osoby by się tu zmieściły bezproblemu.Poleżałyśmy chwilke a potem wyszłyśmy z namiotu,oczywiście wzięłyśmy ze sobą komórki i kase,nie wiadomo kto tu może przyjśc.Koło jeziorka była ławka,usiadłyśmy na niej i przyglądałyśmy się gwiazdom,tego wieczoru niebo było bezchmurne,z czego się ucieszyłyśmy,bo całą tą jakby to nazwac łąka,polana? Chuba bardziej łąka,oświetlał księżyc,wiec wszystko widziałyśmy.
-Dziewczyny jak myślicie chłopcy będą mocno wkurzeni na nas?-spytałam po chwili ciszy
-Ja myśle,że strsznie mocno,ale nigdy nic nie wiadomo.-powiedziała Julie
-Może nie będzie tak źle,a jeśli co to ja na Harrego użyje specjalnych przeprosin.-zaśmiała się Oliwia
-Co jaki..aaaa o to ci chodzi.-powiedziałam
-Zazdroszcze ci ty juz to robiłaś,a my...-powiedziała Julie
-Spokojnie powiem wam,że to tak nie boli,po za tym Harry był taki delikatny.-mówiła rozmarzona
-Ej ej bo zaraz się tu podniecimy,wiec z łaski swojej przestan o tym gadac.-zaśmiałyśmy się wszystkie
-A jak tam pomiędzy tobą a Lou?-spytałam Julie
-Cudownie,on jest taki kochany,ciągle mnie czymś zaskakuje.-no teraz ta się tu rozmarzyła
-A ty Oliwia,a dobra cie się nie pytam bo dobrze wiemy.-znów się roześmiałyśmy,ale troche głośniej niż wcześniej
-No a ty i Liam?-spytała Lily
-Ja i Liam,jest w prost genialny,jest taki delikatny a zarazem męski,wiecie o co mi chodzi,po za tym jak mnie dotyka to tak delikatnie jakbym zaraz miała się rozkruszyc,wiele bym mogła jeszcze powiedziec,ale to zadługo do opowiadania.-powiedzialam
-No a ty Lily?-spytała Julie
-Co ja?
-Jak ty i Zayn.
-Przecież my nawet nie jesteśmy razem.-powiedziała
-Lily my widzimy jak on się na ciebie gapi,on się w tobie zadurzył.-powiedziałam
-Serio?
-No serio serio,jeszcze nigdy nie gapił się tak na dziewczyne jak na ciebie.-powiedziała Oliwia
-Dobra koniec o chłopakach,przecież chciałyśmy odpocząc od nich tak jakby,a my ciągle o nich gadamy.-oburzyła się Julie
-Julie ma racje,my ciągle o nich gadamy.-przytaknęła Oliwia
-No więc o czym teraz będziemy gadac?-spytała Lily
-Nie wiem co się nasunie,tylko nie o chłopakach.-powiedziała Julie
-No tylko,że ja ciągle o nich myśle i moim zdaniem jednak źle zrobiłyśmy nie mówiąc im o tym nocowaniu.-powiedziałam
-W sumie też tak myśle tylko już nic nie chciałam mówic.-Oliwia
-Dobra koniec,spróbujmy pomyślec o czymś innym.-Julie
Spojrzałam na niebo,było takie śliczne,odrazu tą myślą podzieliłam się z przyjaciółkami,chciałam odciągnąc je jakąś od mysli o chłopakach.
-Piękne te gwiazdy,takie magiczne.
-Zgadzam się,po za tym ta noc no prawie noc,jest taka cudowna.-Lily


        (Oczami Julie)
-Dobra poddaje się,po prostu nie moge,ciągle mam w myślach Lou i chłopaków.-powiedziałam rozpaczona
-Wiedziałam że zmiękniesz.-powiedziała ucieszona Cortni
-Strasznie się zmieniłyśmy.-powiedziała poważnie Oliwia
-Co masz na myśli?-spytałam
-No bo pamiętacie jak kiedyś miałyśmy tyle tematów do rozmowy? A teraz...teraz ciągle gadamy o nich i o niczym innym.-powiedziała
-Tak to były czasy.-Cortni
-Ale ja nie żałuje,że jestem z Lou.W końcu prawdziwie się zakochałam,on daje mi tyle radości,miłości...-powiedziałam
-Ja też nie żałuje że poznałam Harrego,nawet mi to przez myśl nie przeszło,ale chodzi mi o to że strasznie się zmieniłyśmy.
-To prawda ja też nie żałuje że jestem z Liamem,a teraz chodźmy do namiotu zimno się robi.-Cortni
Poszłyśmy do namiotu i wygodnie się ułożyłyśmy ja byłam w srodku z Oliwią,obok mnie Cortni,a obok Oliwii Lily.Rozmawiałyśmy chwile jeszcze,ale tym razem nie o chłopakach,jakiś temat nam się nasunął i ciągle go ciągnęłyśmy dopóki nie usłyszałyśmy jakis szmerów.
-Słyszałyście to?-spytała Lily
-Taa..-powiedziałam szeptem
-Kto idzie zobaczyc co to?-spytała Oliwia
-Ja napewno nie,za bardzo się boje.-powiedziałam
-Tchórz...
-Może i tchórz,ale kochany tchórz.-uśmiechnęłam się
-Ja moge pójśc.-powiedziała szeptem Lily
-Dobra to chodźmy.-Oliwia
Dziewczyny wyszły z namiotu a po chwili wróciły z prękością światła i do tego przerażone.Strasznie ciekawiło mnie co one tam zobaczyły,aż sama się przestraszyłam.No w sumie to wcześniej już się bałam ale teraz jeszcze bardziej,gdy zobaczyłam je przerażone.
-I co,i co?-spytała Cortni tak samo jak ja przestraszona
-Nie uwieżycie.-powiedziała Lily
-No mówcie w końcu.-popędziłam je
-Wiecie co grozili nam te typki na plarzy Siva i Nathan?-zaczęła Oliwia
-No kojarze ich,ci co nasi chłopcy ich znają.-powiedziałam
-No,właśnie to oni tutaj są.-powiedziałą przestraszona Lily
-Weźcie nie żartujcie,ja naprawde się boje.-Cortni
-Tylko,że my nie żartujemy.-powiedziała drżącym głosem Oliwia
Siedziałyśmy na kocach i modliłyśmy się aby sobie poszli,nie wiadomo co mogą nam zrobic.Niby mamy przewage,ale wiadomo,że mężczyżni są silniejsi,a po za tym mogą wezwac swoich kupli,czego najbardziej się obawiałam.Byłyśmy tak cicho,że nawet słyszałyśmy bicie własnego serca,teraz to strasznie chciałabym aby byli przy nas chłopcy i uspokajali,upewniali nam,że nic nam się nie stanie.Przygotowywałam się na to że będą na nas nieźle wkurzeni,w końcu wyszłyśmy bez ich zgody,nic im nie mówiąc i do tego nie wiedzą gdzie jesteśmy.Nagle zadzwonił mój telefon,dzwięk rozprzestrzenił się po całej ,,łące'' jak tam można te miejsce nazwac.Teraz to już napewno tutaj przyjdą,tak mówie o Sivie i Nathan'ie.Dziewczyny popatrzały się na mnie,ja spojrzałam na wyświetlacz,dzwonił Lou,odrazu odebrałam.
-Halo?-powiedziałam
-Kochanie gdzie wy do cholery jesteście?!-chyba się wkurzył
-Skarbie prosze cie nie denerwuj się tylko.-mówiłam szeptem
-Czemu mówisz szeptem?-spytał zdziwiony
Popatrzałam na dziewczyny,nie wiedziałam czy mu powiedziec czy jednak nie mówic gdzie jesteśmy.Zasłoniłam na chwile ręką słuchawke i spytałam się dziewczyn:
-Powiedziec mu czy nie?
-Tak powiedz ja tu zaraz umre ze strachu.-Cortni
Pozostałe przytaknęły,odsłoniłam słuchawke i teraz powiedziałam do Lou.
-Kochanie tylko prosze cie obiecaj,że nie będziesz się na mnie gniewac.
-Julie mów gdzie jesteście.-pytał już lekko przestraszony
-Obiecaj.
-Obiecuje,tylko powiedz gdzie jesteście martwimy się o was.
-Bo my jesteśmy,na takiej jakby polancy przy pięknym jezioru,5 minut od mojego domu.
-Zaraz tam będziemy.-i się rozłączył
Spojrzałam na dziewczyny,Oliwia i Cortni trzymały w ręku swoje telefony,pokazały mi je,do Oliwii dzwonił Harry az 3 razy niestety miała wyciszony telefon,tak samo jak Cortni do której Liam dzwonił az 5 razy.My głupie oczywiście nie pomyślałyśmy,że chłopcy będą się o nas martwic,mogłyśmy chociaż zostawic jakiś liścik.Nagle usłyszałyśmy jakieś szmeranie,a po chwili do namiotu weszli Siva i Nathan.Moje serce zaczęo bic jakby miało zaraz wyskoczyc z piersi,byłam tak przerażona,że nie mogłam wydusic z siebie ani jednego słowa,zresztą dziewczyny też.
-No witam ponownie.-Siva
-C-c-co wy tu robicie?-wydukała Oliwia
-Ojej nie bujcie się,my przepraszamy,nie chcieliśmy was przestraszyc.-Nathan
-Po za tym przepraszamy za to na plaży,zazwyczaj się tak nie zachowujemy,nie wiem co nas napadło,my naprawde ni chcieliśmy.-Siva
-Skąd wiedzieliście że tu jesteśmy?-Lily
-Nie wiedzieliśmy,tak jakąś tu przyszliśmy,a jak się okazało,że tu jesteście to odrazu podeszliśmy przeprosic za nasze zachowanie.-Nathan
-Wybaczamy,ale żeby to się już więcej nie powtórzyło.-Cortni
-Nie powtórzy,my obiecujemy,jeszcze raz mocno przepraszamy.-Siva
-A wy co tak same tutaj robicie,nie wiecie że może wam coś się stac?-Nathan
-Nie pomyślałyśmy o tym,ale przyszłyśmy tutaj aby nocowac w namiotach jak nie widac.-Julie
-No tak sorki za głupie pytanie.
-Nic się nie stało.-Lily
-My wyjdziemy z namiotu,nogi mi zdrętwiały.-Cortni
Chopcy sie odsunęli,a my wyszłyśmy,odrazu uderzyło świerze i ciepłe powietrze,księzyc oświetlił ich twarze,teraz kiedy się uśmiechali wyglądali lepiej niż wtedy na plaży.Okazali się naprawde mili,na początku nie zrobili na mnie tak miłego zaskoczenia,ale teraz no poprostu az sama japa się szczerzyła.Fajnie się rozmawiało dopóki nie przeszkodzili nam nasi chłopcy czyli Harry,Zayn,Liam i Louis, Nialla z nimi nie było,pewnie został w domu.Spojrzałyśmy przestraszone na nich,wiedziałyśmy jakie konsekwencje nas czekają,ale najbardziej nie chciałam aby krzyczeli,rozumiem mogą byc wkurzeni,ale nie uszą odrazu krzyczec.
-Co wy tu robicie?-warknął Zayn do Sivy i Nathan'a
-Nic wam się nie stało,nic wam nie zrobili?-spytał się nas Harry
-Nie,oni nas tylko przepraszali.-odpowiedziała Oliwia
-Przepraszali powiadasz? Dobra to teraz możecie spadac.-powiedział wkurzony Lou
Nie chciałyśmy ich bronic,bo jeszcze gorzej by się na nas wkurzyli i tak mamy przechlapane,wiec przynajmniej ja wolałam się nie udzielac w tej chwili.
-Do zobaczenia dziewczyny.-powiedzieli Siva i Nathan i odeszli dośc szybkim krokiem
Harry,Liam,Louis i Zayn spojrzeli się na nas gniewnym wzrokiem,gdby można było zrobic cos poprzez wzrok to pewnie byłybyśmy teraz w niebie.Nie lubiłam jak się na nas złoszczą,ale to jest po części też ich wina.W końcu przeprwałam tą cisze i powiedziałam:
-Obiecałeś,że nie będziesz się gniewac.-bardziej tą wypowiedź skierowałam do Lou.Spojrzałam mu prosto w oczy,miał w nich smutek,gniew,ale też wyczytałam z nich że mocno się martwił i przestraszył,że coś może się nam stac.
-Czemu nam nie powiedziałyście?-spytał po chwili Lou
-Bo..bo...byście nas nie puścili.-odpowiedziała mu Lily
-I słusznie pomyślałyście.-powiedział wkurzony Zayn
-Moglyście chociaż spróbowac,kto wie może byśmy wam pozwolili.-Liam
-Ale jak miałyśmy spróbowac,jak przez tą sytuacje na plaży byliscie tak wkurzeni,że wolałyśmy siedziec cicho.-Cortni
-Tak i bez słowa wyjśc z domu,nawet nie odbierałyście telefonów,nie wiecie jak my się o was martwiliśmy.-Harry
-Przepraszamy.-powiedziałyśmy wszystkie równocześnie i opuściłyśmy głowy na dół
-No już dobra nie gniewamy się,ale więcej tak nie róbcie.-Lou
Harry przytulił mocno Oliwie,Liam Cortni,mnie Lou,uuu a Lily Zayn,wyczuwam że będziemy mieli nową pare w rodzince ^^.
-Ej ale my chętnie też ponocujemy w namiotach.-rzucił Zayn
-Ale,ale,ale...-zaczęłyśmy się jąkac i w końcu zrezygnowane popatrzałyśmy sie po sobie.Chłopcy nie wiedzieli o co chodzi i dziwnie się na nas gapili,no cóż pewnie oczekują jakiś wyjaśnień.
-Bo,bo,bo my...-zaczęła Oliwia
-Możecie w końcu to z siebie wydusic?-Liam
-No bo my chciałyśmy zrobic sobie taką babską noc w namiotach.-wypaliła prosto z mostu Lily
Chłopcy się na nas smutnie spojrzeli,z takimi minkami zbitych psiaków,no i weż tu nie wymięknij.co jak co,ale w przekupstwie to oni są dobrzy.
-Mamy sobie teraz pójśc?-spytał Lou
-Och dobrze wiecie,że nia miałybyśmy serca teraz odsyłac was do domu.-Cortni
-Czyli że..-uśmiechnął się Harry tak jak pozostali
-Tak możecie zostac.-powiedziałam
Wszyscy wpakowaliśmy się ponownie do namiotu i teraz kolejnośc wyglądała tak  od lewej strony zaczniemy: Liam,Cortni,ja,Lou,Harry,Oliwia,Lily i Zayn.Ja oczywiście jak to ja zaczęłam się dośc mocno tulic do Lou,co on odrazu odebrał wiecie jak (chodzi mi o seks).Zaczął mi wsadzac pod bluzke swoje męskie dłonie,odrazu je stamdąt wygoniłam i powiedziałam:
-Nie w miejscu publicznym.
-Jak w miejscu publicznym,przecież możemy pójśc w lasek.-poruszył seksownie brwiami,z czego odrazu musiałam się zaśmiac.
-Nie Lou,ja się nie ruszam z miejsca,kiedy indziej.-i odwróciłam się do niego plecami,on natychmiast mnie przytulił i wow nic nie powiedział,zazwyczaj to się upierał przy swoim,hmm może zrozumiał że nie jestem jeszcze gotowa.Ach ten mój Louis,marchewkowy potwór.

   (Oczami Cortni)
Przytuliłam się do Liama,a ten zaczął całowac mnie po czole i po szyi,a potem powiedział:
-Strasznie się martwiłem.
-Przepraszam kochanie,to się już więcej nie powtórzy.-powiedziałam
Uhh no nie,nie teraz,nie tutaj,nie mógł zaczekac do jutra,musi akurat teraz pchac swoje ręce pod moją koszulke?Oczywiście mu na to nie pozowliłam i powiedziałam:
-Nie ma mowy skarbie.-i się odwróciłam do niego plecami,Julie też była odwrócona plecami do Lou,uśmiechnęłam się do niej ona to odwzajemniła i po cichu powiedziałyśmy do siebie ,,Ach faceci,oni tylko o jednym".Zaczęłyśmy się cicho chichrac,ale wszyscy musieli to niestety usłyszec.
-Cicho tam,z czego rżycie.-skomentowała Oliwia
-Nic nic śpijcie,a nie się gapicie.-powiedziałam
-Chłopaki spokojnie nie tutaj.-skomentował też Harry
-Zboczeńcy.-wszystkie powiedziałyśmy równocześnie czyli ja ,Julie,Oliwia i Lily
-Och odrazu zboczeńcy.-obraził się Zayn
-Dobra spac,jutro sobie pogadamy.-powiedziałam
-Ale to rozmowy nocą są najlepsze.-Lou
-Ale nam się chce spac.-Oliwia
-Oj tam oj tam.-Harry
-Nie ojtamuj mi tutaj tylko spij.-zaśmiała się Oliwia
-No weźcie my o tak wczenej porze nie zaśniemy.-Zayn
-Jest już po północy.-skomentowałam
-Ale jesteśmy na świżym powietrzu,wiec tak łatwo nie jest zasnąc.-Liam
-Eh no dobra co robimy?-Lily
Najpierw zagraliśmy w butelke,potem wyszliśmy pobiegac na łące,później ja z dziewczynami wlazłyśmy do namiotu,ale niestety chłopcy nas wyciągnęli,następnie jeszcze coś tam robiliśmy,ale dokładnie nie pamiętam co.Wiem tylko jedno,że opróżnowaliśmy cały nasz prowiant,no a przeciez mialo jeszcze zostac coś na rano.Pierwsi wymiękli Lou i Julie i poszli spac,potem Lily i Zayn,Ja i Liam,a potem nie wiem co się stało z Harrym i Oliwia,bo ja dawno zasnęłam.Ale obudzili mnie o 3 swoimi śmiechami,ale i tak potem szybko zasnęłam bo Liam strasznie mocno mnie do siebie przytulił.Mrrr jak słodko,wtulił się we mnie i nie chciał wypuścic,jakby bał się że gdzieś daleko eyjade i już do niego nie wróce.No to na tyle bo potem urwał mi się film i dopiero obudziłam się rano :D
                                  ******************************************
Uff i jest rozdział 39.Namęczyłam się i to strasznie,w dodatku nie miałam weny i kiepsko wyszedł mi.Mam nadzieje,że jednak wam się spodoba i prosze o komentarze,chce znac wasze opinie na temat tego rozdziału.
Przepraszam za wszelkie błędy,nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział,ostatnio nie dopisuje mi wena :/
Pozdrawiam wszystkie czytelniczki,miło mi że tak dużo osób odwiedza i czyta tego bloga :D

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 38

Siedziałam sobie w kuchni i jadłam śniadanie,wszyscy jeszcze spali.No tak przecież dopiero była 9.33,ja w nocy nie mogłam spac,rano też nie udało mi się zasnąc wiec postanowiłam wstac.Przeglądałam jakąś poranną gazete i tak mnie nie interesowała,ale musiałam jakąś załagodzic nudę.Jak już skończyłam śniadanie,(oczywiście po sobie posprzątałam) to poszłam do salonu.Nie chciało mi się oglądac telewizji,wiec włączyłam na pierwszy lepszy kanał,tak żeby nikt sie nie połapał,bo odrazu by się pytali co się stało itp.Zamyśliłam się i to na długo,bo nawet nie zauważyłam jak ktoś mi macha przed oczami,spojrzałam na tą osobę był to Lou,co on do cholery chce.
-Lily mówie i mówie a ty nic.-zbulserwował się
-Sorki zamyśliłam się.
-Właśnie widze,czemu oglądasz piłke nożną?
-Eee,a nie wiem tak jakąś się włączyło...
-Okey już się nie tłumacz.-uśmiechnął się co odwzajemniłam
-Która to już godzina?-spytałam
-Czekaj sprawdze..emm 10.12.
Wow no nieźle,ja nie myślałam,że aż tak długo się zamyśliłam.Nie zważajac na Louisa bez słowa poszłam sobie do swojego pokoju.Położyłam się na łóżku i znów zaczęłam rozmyślac.Jedna myśl nie chciała dac mi spokoju,chociaż minęły już prawie 2 lata,to i tak dalej ta myśl pląsała mi się po głowie.

         (Oczami Zayna)
Razem z Lou zajadaliśmy się goframi przyrządzonymi przeze mnie,tak byłem dumny bo pierwszy raz zrobiłem śniadanie (xd).Rozmawiałem z Lou o tym jak przeprosic Oliwie,ale jak narzie nic nam nie przychodziło do głowy,jak się uprze to nie da się jej za chiny przeprosic,no ale cóż właśnie za to ją kochamy :D.Naszą rozmowe przerwały śmiechy,a po chwili w kuchni zjawili się Oliwia i Harry,o wilku mowa. Posłaliśmy jej miły uśmiech,ale ona niestety nie odwzajemniła tego,przeciwnie zrobiła obrażoną minę,ale i tak zauważyłem jak ukradkiem się uśmiecha.
-Cześc wam.-powiedział loczek z tym swoim słynnym uśmiechem
-Wow ktoś tu ma dobry humor,widze że pogodzeni.-powiedział Lou uśmiechając się do Hazzy
-No,ale następnym razem bądźcie ciszej bo w nocy nie da się spac.-uśmiechnąłem się,a Hazik się nam zawstydził
Spojrzałem na Oliwie,patrzała na mnie wzrokiem ,,Lepiej nic nie gadaj bo grabisz sobie'',wiec odrazu się zamknąłem,a Lou cicho się zasmiał co nie uszło mojej uwadze.
-Słyszałem to.
-Ale co.-wyszczerzył się
-Gówno!
-Jak ty się odzywasz?-zasmiał się zaspany Liam,wchodząc do kuchni
-Bo mnie wkurza.
-Ja czym?-Lou udał niewiniątko
-Dobra dzieci koniec.-zamiał się Hazzik
-A no właśnie gdzie nasz głodomorek Niall,zawsze był pierwszy.-spytał Liam
-Nie wiem,może...-powiedział Lou
-Co może?-spytaliśmy wszyscy,no opócz Oliwii , równocześnie
-Może...on...popełnił samobójstwo.-Lou zrobił poważną minę,a wszyscy takie poker face.
-Matko jakie durne pomysły.-skomentowała Oliwia
-Odezwała się do nas!-ucieszył się Lou,a po chwili dodał.-czemu durny pomysł,to jest możliwe,nigdy na śniadanie się nie spóźniał.
-Gdybyście się choc troche zainteresowali swoim przyjacielem to byście wiedzieli czemu nie przyszedł na śniadanie.-powiedziała wkurzona
-Spokojnie księżniczko,po co ci te tabletki?-spytał Harry
-Ja ci zaraz dam tu spokojnie.-wysyczała przez zęby.
-Dobra to ja się lepiej zamknę.-Harry schował się za gazetą,a Oliwia wyszła z kuchni z tabletkami i butelką wody.
Mnie też ciekawiło po co były jej tabletki i co miała na myśli Oliwia jak mówiła,żebyśmy się zainteresowali naszym Horankiem to byśmy wiedzieli czemu go nie ma na śniadaniu.No nic zajrze do niego po śniadaniu,może naprawde mu coś się stało.

      (Oczami Oliwii)
Poszłam do Nialla z nim jest naprawde kiepsko pierwszy raz widze go w takim stanie.Wesszłam do jego pokoju bez pukania,leżał skulony na łóżku i był strasznie blady,strasznie mi go żal tak musi się męczyc i cierpiec.Usiadłam na jego łóżku i pogłaskałam go po głowie po czym powiedziałam:
-Przyniosłam ci tabletki,po nich powinno ci się zrobic lepiej.
Niall spojrzał się na mnie z miną pelną podziękowania,wziął ode mnie tabletki i wode po czym szybko zarzył leki.
-Coś ty wczoraj zjadł co?-spytałam
-Właśnie jadłem to co zawsze tylko 5 paczek chipsów,10 batoników,3 paczki żelek,1 opakowanie lodów, 1 czekolade,2 opakowania ciastek czekoladowych a to wszystko popijałem colą.
Popatrzałam się na niego jak na jakiegoś kosmite,wiedziałam że lubi dużo jeśc,ale żeby odrazu robic taką mieszanke jedzenia,nie dziwiłam się że ma zatrucie pokarmowe.Niestety ale od dzisiaj będzie musiał troche ograniczyc słodycze,no chyba że będzie chciał tak non stop cierpiec,ale wtedy niech się nie czepia.
-Okey nie skomentuje tego,a teraz spróbuj zasnąc a później powinienes poczuc się o wiele lepiej.
-Dziękuje.-uśmiechnął się.
-Nie ma za co.
-Jest,jesteś taka dobra dla nas.
-Oj przestań.-zaśmiałam się
-Mam pytanie.
-Wal śmiało.
-Nadal jeśteś na mnie zła? No wiesz za to...
-Hmm..może,no dobra nie jestem nie umiem się na was gniewac,ale nie mów pozostałym chce im dac nauczke.
-Haha okey,nie powiem im.
Już miałam wychodzic,ale zmusiłam się odwrócic.
-Blee..-Niall zwymiotował.
-Powiedz tylko ,że zwymiotowałeś do miski.
-Zdąrzyłem...
-Całe szczęście.
-...do mojego kubka.-dokończył
-Matko Niall,trzymaj lepiej przy sobie miske,bo nie wiadmo gdzie jeszcze zwymiotujesz.-lekko zaśmiałam się.
-Okey,idź już.
-Wyganiasz mnie.-podniosłam jedną brew
-Nie no co ty,jak bym śmiał,po prostu nie chce cie już zatrzymywac i tak mi już dużo pomogłaś.
-Jeśli chcesz moge z tobą tutaj zostac.
-Nie idź już poradze sobie.-uśmiechnął się
-No okey.
Wyszłam z pokoju Nialla i odrazu pokierowałam się do swojego,miałam ochote gdzieś dzisiaj wyjśc,dlatego zadzwoniłam po Julie i Cortni.Najpierw zadzwoniłam do Julie,odebrała po 2 sygnałach.
-Halo?
-Hej Julie,wybierzemy się gdzieś dzisiaj?
-Pewnie daj mi z 30 min.
-Okey zadzwoń tylko do Cortni,ja się spytam Lily czy pójdzie z nami.
-Spoko a gdzie my będziemy iśc?
-Wymyśli się coś później.
-No okey,pa
-Pa.
Rozłączyłam się,poszłam do pokoju Lily,bez pukania jak to zwykle wesząłm.Siedziała na parapecie i patzarzła się w otwrtą przestrzeń,odrazu pomyślałam,że coś się stało.Podeszłam do niej i przysiadłam się do niej,miała ogromny parapet więc nie było problemu z miejscem.
-Stało się coś?-spytałam prosto z mostu
-Nie czemu,tak sobie myśle.-uśmiechnęła się co mnie przekonało,że naprawde nic się nie stało.
-Okey,a chcesz się gdzieś z nami wybrac to znaczy ze mną Julie i Cortni.
-A gdzie?
-Nie wiem,coś się wymyśli,nie chce mi się siedziec w domu,to jak?
-Spoko tylko się przebiore i jestem gotowa.
-Ja też ide się jakąs uszykowac,za 20 min na dole.
-Okey.-wyszczerzyła się.
Poszłam do siebie,odrazu zaczęłam szukac jakiś ciuchów,w końcu znalazłam,poszłam się odświeżyc,umalowałam się lekko,a potem założyła na siebie to http://stylistki.pl/takie-tam--170061/,włosy zostawiłam rozpuszczone.Wszystko wyglądało idealnie jeszce te moje włosy się pofalowały ach cudnie.Włożyłam do torebki potzrebne rzeczy i zeszłam na dół długo nie musiałam czekac na Lily.

      (Oczami Lily)
Jak Oliwia wyszła,odrazu podbiegłam do szafy i grzebałam w niej nie wiedziałam w co mam się ubrac.W końcu po kilku minutach zdecydowałam się co założe.Weszłam do łazienki i przebrałam się w to http://stylistki.pl/ksiank-170021/,makijaż oczywiście lekki ale pasujący do ubioru,włosy rozpuszczone.Zeszłam na dół,tam czekała już na mnie Oliwia,uśmiechnęłam się szeroko żeby nie zauważyła że coś jednak mi jest.
-Długo czekasz?-spytałam
-Nie dopiero co zeszłam.
-A no to spoko to idziemy?
-Jasne.
Już miałyśmy wychodzic gdy nagle w drzwiach stanęli Zayn,Lou i Harry.Grr jeszcze ich tutaj brakowało,nie miałam ochoty się z nimi sprzeczac,a po minie Oliwii stwierdziłam,że się jeszcze na nich focha,no oprócz Hazzy,słyszałam w nocy co się działo,no spac się nie dało,na ale lepiej jej tego nie mówie bo się jeszce na mnie fochnie.
-Gdzie idziecie?-spytał Zayn
-Gówno cie to obchodzi.-odpowiedziała mu Oliwia.
-Ale mnie dużo obchodzi.-wtrącił Harry.
-Idziemy spotkac się z Julie i Cortni.
-A po co?-Zayn
-A po gówno.
-Ej no bo znów będziemy was śledzic.-Zayn
-I miej tu prywatnośc.-wysyczała przez zęby przyjaciółka
-Kochanie on tylko żartował wiesz dobrze że nigdy już was śledzic nie będziemy.-powiedział Hazik przytulając Oliwie.
-Oliwia chodź bo się spóźnimy.-powiedziałam
-Ale gdzie?-dopytywał się załamany Zayn
-No spotkamy się z Julie i Cortni,będziemy plotkowac o modnych rzeczach,nie będzie was to interesowac.-odpowiedziałam mu.
Szybko wyszłyśmy z domu,aby nas nie zatrzymywali już.Na miejsce dotarłyśmy po 10 minutach,niestety się spóźniłyśmy,Julie i Cortni już czekały i nie były dośc zadowolone.No ja się im nie dziwie,ja sama nie lubie czekac na spóźnialskich.Podeszłyśmy do nich i odrazu zrobiłyśmy przepraszające miny,chyba to zrozumiały bo powiedziały:
-Chłopcy?
My tylko pokiwałyśmy głowami i się roześmiałyśmy,a razem z nami Julie i Cortni.Zastanawiałyśmy się przez dłuższy czas gdzie by pójśc,na zakupy nie miałyśmy chęci,po za tym już za dużo ciuchów mamy,ostatnio non stop chodźmy na zakupy.Postanowiłyśmy,że na początek pójdziemy do parku i tam się zastanowimy co będziemy robic dalej.Bardzo ambitny plan co nie :D.
-No więc co robimy?-spytałam dziewczyn gdy usiadłyśmy na ławce przy pięknym jeziorku
-W sumie to nie wiem,odrazu mówie że nie chce isc do wesołego miasteczka,na paintballa i na rzadne takie typu rzeczy.-powiedziała Cortni
-Wielkie dzięki Cortni,teraz to już na pewno nic nie wymyślimy.-powiedziała oburzona Julie
Ja z Oliwią roześmiałyśmy się,uwielbiam te ich kłótnie,bo zawsze się kłócą o coś bezsensownego.
-A może pójdziemy na plaże czy coś dawno nie byłyśmy,a przy okazji się zrelaksujemy.-powiedziałam
-To jest bardzo dobry pomysł.-powiedziała Oliwia
-Też się zgadzam.-powiedziały prawie równo Julie i Cortni.
-No to w takim razie kierunek plaża :D.-powiedziałam
-Ej ale w takim razie musiałybyśmy się przebrac,ja tak nie wejde do wody.-powiedziała z grymasem na twarzy Oliwia.
-O nie ja nie wracam do domu bo jeszcze nas nie wypuszczą.-powiedziałam
-No to mam pomysł,chodżmy na zakupy i przebierzecie się w te ciuchy które kupiłyście.-Julie
-Widzisz jak chcesz umiesz ruszyc głową,czemu nie jesteś taka mądra w szkole co?-powiedziała Cortni do Julie za co dostała mocnego ciosa w głowe.
-No ej mówie prawde.-oburzyła się Cortni.
Poszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu,ja już po kilku minutach znalazłam coś sobie gorzej było z Oliwią,w końcu po niecałych 10 minutach wybrała coś sobie.Przebrałyśmy się, ja w to http://stylistki.pl/6iu67o-170277/,a Oliwia w to http://stylistki.pl/berz-170292/. Poszłyśmy na wymarzoną plaże.Nie było za dużo osób no tylko 2 chłopaków i jakieś stare panie,które chodziły w zdłuż plaży.Wszystkie zdjęłyśmy buty i weszłyśmy do lodowatej wody,Oliwia i Cortni odrazu odskoczyły,a ja i Julie zaczęłyśmy się śmiac,ale im to raczej nie było do śmiechu bo chciały nas zabic.

    (Oczami Cortni)
Weszłyśmy do wody,ale ja z Oliwia odrazu odskoczyłyśmy,woda była cholernie zimna,a te (Lily i Julie) jak głupie się śmieją,jak zwykle.Nagle wpadł mi do głowy wspaniały pomysł,ale nie wiem czy dziewczyny by się zgodziły no nic trzeba spróbowac,no ale teraz jestem taka najarana na to.
-Ej dziewczyny mam znakomity pomysł,że musicie się zgodzic.-powiedziałam podekscytowana
-No mów a nie.-Julie
-Zróbmy sobie nocowane pod namiotami!-krzyknęłam
-To jest naprawde znakomity pomysł.-powiedziała Oliwia.
-Zgadzam się z Oliwią.-Lily i Julie
-Ej ale z chłopcami czy bez?-Julie
-Może bez ciągle z nimi przebywamy zero prywatności dla nas.-powiedziałam
-Okey w takim razie dziś nocowanie pod namiotami.-ucieszyła się Lily
-Aaaa ale super!-krzyczałam
-No! Ale oni się wproszą.-Julie
-To ich wygonimy.-Oliwia
-No właśnie.-przytaknełam
-Ej ktoś tu idzie.-powiedziała Lily
Fakt w naszą strone kierowali się jacyś chłopcy,na chwile przystaneli i jeden z nich krzyknął:
-Dziewczyny może tak ciszej,a nie piszczycie jak jakieś idiotki!
Wkurzyłam się,po minach przyjaciółek stwierdziłam że one też się nieźle wkurzyły.
-Wolnoc Tomku w swoim domku! Kretynie!-krzyknęła Oliwia
-To wolny kraj,wiec jak coś się nie podoba to możesz sobie pójśc stąd droga wolna!-dodała Lily
Podeszli do nas i teraz staliśmy na przeciw siebie,nawet przystojni,kurde co ja gadam mam chłopaka przecież.
-Wolny kraj,ale nie dla idiotek.-powiedział blondas (nie wiem dokładnie czy był blondynem miał dziwne włosy)
-Dziewczyny trzymajcie mnie bo ja zaraz oszpece mu tą zmiksowaną buźke!-wysyczałam przez zęby
-Hola hola dziewczynko jak ty się wyrażasz,ty nie wiesz kim my jesteśmy.-powiedział czarnulek
-Co synkami Justina Biebera o już się boje.-powiedziałam
-Nie fikaj bo będziesz miec przesrane.-blondi
-Grozisz mojej przyjaciółce?-Oliwia się chyba wkurzyła,powoli podchodziła do nich razem z Lily i Julie.
-Jesteśmy słwani i jedno zawołanie i już jesteście skreślone z tego świata-blondi
-Och matko nie tylko nie to,prosze o wybaczenie.-Julie robiła sobie z nich jaja.
-Ej dostałam sms'a od Liama.-zwróciłam się do przyjaciółek.
-Co napisał?-Lily
-Jakiego Liama z One Direction?-spytał czarny
-Przepraszam bardzo ja się nie wcinam w prywatną rozmowe.-powiedziałam
Podziałało bo przez kilka następnych minut nie odezwał się słowem.
-Pyta się gdzie jesteśmy.
-Odpisz mu,że na plaży i jak chcą to niech przyjdą.-powiedziała Oliwia
I tak też zrobiłam,po kilku minutach chłopcy zjawili się,ja się rzuciłam na szyję Liama,a ten mną zaczą wirowac w kółko,Oliwia czule pocałowała Harrego,a Julie też czule pocałowała Lou.Spojrzałyśmy na tamtych chłopaków co nam grozili,gdybyście zobaczyli ich zszokowane miny bezcenne.
-To my już pójdziemy.-powiedział blondi.
-Haha co już nie jesteście teraz tacy odważni co?-Lily
-Co oni wam coś zrobili?-przeraził się Harry
-Nie grozili nam.-odpowiedziała mu Oliwia
-Siva,Nathan chyba wam coś już powiedzieliśmy,żebyście się nie wpieprzali w nasze życie.-warknął Lou
-Co to wy ich znacie?-spytała zdziwniona Julie
-Ta stara historia,chodżmy już.-Lou
-A wam radzimy nie zbliżac się do naszych dziewczyn.-warknął tym razem Harry
To było naprawde dziwne,no po za tym czemu chłopcy nam o tym nic nie wspominali,ej no nic już nie rozumiem z tego,będe musiała się wypytac Liama.

    (Oczami Oliwii)
Szłyśmy za chłopacami z tyłu,byli mocno wkurzeni i nie chciałyśmy im podpaśc,szepnęłam do dziewczyn tak żeby chłopcy nie usłyszeli:
-To co chyba nici z nocowania pod namiotami.
-Ale..ale czemu.-powiedziała jak małe dziecko Julie
Nie no nie mogłam musiałam się roześmiac z resztą dziewczyny też się roześmiały,całe szczęście oni się nie odwrócili.
-Przecież nie będziemy rezygnowac przez nich.-powiedziała Cortni
-No właśnie.-przytaknęła Lily
-No okey to w domu się jakąś zgadamy,bo teraz to chyba raczej nie pogadamy.-pokazałam im chłopaków którzy się do nas odwrócili.
Wróciliśmy do domu w dośc ponurych nastrojach,chłopcy przez całą drogę nic do nas nie gadali,ale ja z dziewcznami nawzajem próbowałyśmy się jakąś rozsmieszac wiec az tak okropnie nie było.

                                      ***********************************
Ciąg dalszy nastąpi :D Miałam dodac ten rozdział w niedziele,ale mój zacny brat rozwalił mi komputer i nie miałam jak dodac.Następny rozdział pewnie pojawi się dopiero w piątek.A tak to jak wam się podoba?
Chciałam polecic bloga jest wspaniały powiem wam a oto on http://fuck-love-chocolate-is-better.blogspot.com/2012_04_01_archive.html

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 37

Jak ja cholernie jestem na nich wkurzona no,mogliby się postarac,a nie zachowują się jak dzieci.Pewnie dzisiaj cały dzień będą mnie przepraszac,bo znając życie Lily im już wszystko powiedziała,bo są tacy zapominalscy do tak ważnych spraw,że nie wiedzieli o co chodzi.Usiadłam na parapet w moim pokoju i wpatrywałam się w spadające krople deszczu.Taka pogoda jaka jest dzisiaj idealnie pasowała do mojego nastroju,smutna a zarazem gniewna.Wzięłam swój duży notes i długopis,chwile wpatrywałam się w pustą białą kartke,ale po chwili wzięłam się za pisanie.Do głowy wpadły mi słowa,które musiałam zapisac,poźniej z tych słów utworzyłam piosenke,matko jak ja dawno nie pisałam żadnej piosenki,teraz w końcu mam na to czas.Taka jakaś dziwna wyszła,no ale ona jest tylko dla mnie wiec nie musze się przejmowac,że ktoś ją usłyszy,no chyba że sama będe chciała ją zaśpiewac.Usłyszałam pukanie,nie odzywałam się,drzwi się uchyliły i usłyszałam głos Harrego
-Mogę?-nic nie powiedziałam,nadal siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w spływające krople deszczu na oknie.
-Oliwia,ja cie chciałem bardzo przeprosic,postąpiłem chamsko nie przyjeżdżając po was.
Nadal się nie odzywałam,nie gniewałam się już tak na nich,ale w środku poczułam się naprawde zraniona.
-Kochanie możesz mi nie wybaczac,ale ja będe cie przepraszac do końca życia,zrozumiałem swój błąd i nigdy wiecej go już nie popełnie,jesteś dla mnie cholernie ważna i nie lubie się z tobą kłócic,wiem postąpiłem źle,ale prosze wybacz,jak zwykle najpierw powiedziałem coś głupiego,a potem pomyślałem...-nie dokończył bo mu przerwałam.
-Wybaczam,ale nie sądzisz,że ostatnio za często mnie przepraszasz?-spojrzałam się na niego smutnym wzrokiem.
Harry podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił,poczułam od niego takie ciepło,widac,że naprawde mu zależało i ja dobrze o tym wiedziałam.
-Skarbie bardzo cie za to przepraszam,obiecuje że się poprawie,kocham cię i to strasznie mocno,nie chce cie stracic.
-Nie stracisz,tylko prosze cie najpierw zastanów się co robisz,bo potem wynikają z tego same kłotnie.
-Obiecuje, kocham cie,kocham cie,kocham cię!-krzyczał,aż w końcu się roześmiałam.
-Też cie kocham wariacie,ale uspokój się już.-pocałowałam go namiętnie w usta.
-O co to jest?-zauważył mój notes,o jejku niech on tego nie czyta.
-Zostaw to moje.-próbowałam mu wyrwac notes,ale to na nic
-Daj przeczytac no prosze,chce zobaczyc co ty tam napisałaś.-Hazzik zrobił minę kota ze shreka,no normalnie nie moge czemu on mi to robi no.
-No okey.-powiedziałam a po chwili dodałam.-ale się tylko nie śmiej.
-Dobrze,nie będe się śmiał.

I am happy but sad
I feel angry but I can not get angry
I can not mastered my feelings sometimes get angry, sometimes happy.
But it is thanks to my friends.
Sometimes lead to crazy but I love them.
I am happy with them but too often disappointed in them
I do not want to change but I have no strength
I'm all tired and wants a rest from it all.

Przeczytał na głos,a w jego oczach można było wyczuc zachwyt.Nagle spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i spytał:
-Naprawde chciałabyś od nas odpocząc?
-To nie tak...
-Jeśli tak bardzo chcesz od nas odpocząc to czemu nam to sama nie powiesz?-spytał z lekką złością
-Harry to nie tak...
-Dobra,nie będe ci przeszkadzał ide się przejśc i nie wiem kiedy wróce.-powiedział i wyszedł z mojego pokoju.
-Harry,źle mnie zrozumiałeś.-powiedziałam cicho do siebie,a po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza.
Naprawde nie chciałam,aby to tak wyszło,to tylko piosenka,a tych słow użyłam tylko w przenośni.Spojrzałam w okno,zauważyłam Harrego jak szedł szybkim krokiem przed siebie.Zachciało mi się strasznie płakac,niestety uroniłam kilka łez.Ostatnio z Harrym ciągle się kłócimy o bzdety,a co jeśli on mnie już tak mocno nie kocha? Nie co ja gadam,kocha mnie i nigdy by mnie nie zranił,musze wszytko sobie z nim wyjaśnic.Nie lubie się z nim kłócic,czuje totalną pustke gdy go nie ma przy mnie,przy nim staje się radosna,pełna życia, a gdy się pokłócimy lub wyjedzie gdzieś daleko czuje smutek,wtedy nie jestem już tą roześmianą Oliwią,zamieniam się w zupełnie kogoś innego.Tak właśnie się teraz czułam,cała radośc ze mnie wypłynęła...

   (Oczami Lily)
Siedziałam w salonie z chłopakami,Harry bardzo długo siedzi u Oliwi,ciekawe czy mu wybaczy,pewnie tak on jest naprawde przekonujący,a po za tym mu naprawde zależy na niej.Liam,Louis,Niall i Zayn siedzieli jak na szpilkach,przecież potem ich kolej przepraszania Oliwii,strasznie się bali że im nie przebaczy tego co zrobili.
-Co się tam dzieje?-spytał Lou
-Co masz na myśli?-spytał Zayn Louisa
-No Harry długo nie wychodzi z pokoju Oliwii,myślicie że go zabiła?-spytał poddenerwowany
-Lou co ty wygadujesz,pewnie ciągle ją przeprasza,musi się postarac o jej wybaczenie.-powiedziałam
-No tak zapomniałem,że ona tak łatwo nie wybacza,ale Harremu zawsze popuszcza.-Lou
-O o idzie,ale nie wygląda na ucieszonego.-powiedział Niall
-I co udało się?-krzyknął do niego Liam,nie odpowiedział
-Harry!-tym razem to ja krzyknęłam widząc,że kieruje się w strone drzwi wyjściowych.
-Wychodze,nie wiem kiedy wróce!-krzyknął do nas i wyszedł.
Każdy patrzał jeszcze przez kilka sekund na drzwi zamykające się za Harrym.Coś musiało się stac tam na górze,musze wypytac Oliwii.Popatrzałam na chłopaków,oni też na mnie spojrzeli z pytającym wzrokiem.No tak zawsze jak coś się dzieje,to odrazu pytają się mnie jak bym była kimś co wszystko wie.
-Co się tak na mnie patrzycie,ja nic nie wiem.
-To idź się spytaj Oliwii.-powiedział Zayn
-Zawsze jak coś się stanie to ja musze jej się pytac.-powiedziałam oburzona
-Bo ty jesteś jej przyjaciółką i mówicie sobie wszystko.-powiedział Liam
-Ale wy mieliście ją przeprosic...
-Ale nie możemy bo coś się stało,to jeszcze bardziej ją rozwścieczymy.-Niall
-No widzicie jak chcecie to potaficie myślec,czemu tej mądrości nie wykorzystujecie na co dzień.
Chłopcy popatrzeli na mnie wrogo ,,Idz do niej,albo nie przeżyjesz'',wiec szybko uciekłam jeszcze by się na mnie rzucili.Zapukałam a potem ostrożne weszłam do pokoju Oliwii.Siedziała na parapecie i wpatrywała się w otwartą przestrzeń.Podeszłam do niej i usiadłam obok niej,spojrzałam na nią,w oczach miała tak potwrony smutek,że az samej zrobiło mi się smutno.
-Oliwia co się stało?-spytałam
-Wszystko zepsułam.-po jej policzku spłynęła łza
-Co to wygadujesz,Oliwia powiedz mi co się stało?
-On mnie źle zrozumiał...
-O czym ty mówisz?
Podała mi jakiś notes w którym napisana była piosenka,pewnie to ona napisała,nie wiedziałam,że pisze piosenki,nic mi o tym nie mówiła.Przeczytałam to co tam było,matko to było cudowne,ale co to miało do rzeczy z tą całą sytuacją,przez którą moja przyjaciółka się smuciła.Spojrzałam pytająco na nią,a ona powiedziała mi tylko:
-Przeczytaj ostatnią linijke.
-I'm all tired and wants a rest from it all.-przeczytałam na głos
-Przecież to tylko piosenka to czemu wyszedł taki wkurzony.-spytałam bo już nic nie rozumiałam
-On to źle zrozumiał,myślał że chce odpocząc od was,ale ja użyłam przenośni,bo jestem już tym wszystkim zmęczona.-powiedziała drżącym głosem,a po jej policzku spłynęły kolejne łzy.Mocno ją do siebie przytuliłam.
-Wytłumacz mu to,napewno zrozumie.
-Ale on ie będzie chciał mnie słuchac.
-Czemu tak mówisz,napewno z tobą porozmawia,za bardzo cie kocha,żeby odrazu się na ciebie gniewac,pewnie wyszedł dlatego,że chce sobie to wszystko przemyślec.
-Naprawde?
-Tak,jestem pewna,że jak mu to wszystko wytłumaczysz to on jeszcze będzie cie przepraszac.
-Dziękuje,co ja bym bez ciebie zrobiła.
-Nie dziękuj tylko się uśmiechnij.
Oliwia uśmiechnęła się a potem mocno mnie przytuliła.Zostałam z nią w pokoju i rozmawiałyśmy o przeróżnych tematach.Był już wieczór a Harrego nadal nie było,tak mi się wydawało,no bo nie widziałam przez okno aby przychodził,zaczęłam się martwic,że coś sobie zrobił.Zeszłam na chwile na dół,aby sprawdzic co robią chłopcy,bo wyjątkow było cicho.Okazało się że zasnęli przy jakimś nudnym filmie,nie budziłam ich bo taka cisz mi odpowiadała,a po za tym gdybym ich obudziła to by wypytywali o wszystko.Tak jak myślałam Harrego nadal nie było,zadzwoniłam do niego nie odbierał,dobra spróboje jeszcze raz pierwszy sygnał,drugi odebrał uff.
-Halloo?
-Harry gdzieś ty jesteś?
-W parku a co?-spytał smutno
-A co ty tam robisz?
-Myśle to znaczy analizuje wszystko co się stało.
-Co masz na myśli?
-Przeczytałem piosenke Oliwii...
-Też ją przeczytałam i źle to odebrałeś.
-Jak to? Przecież wyraźnie było napisane,że chce od nas odpocząc.
-Mówie źle to zrozumiałeś,przyjdź do domu to wszystko ci wyjaśnie.
-Okey już ide.

Koniec rozmowy.Po niecałych 10 minutach w domu zjawił się Harry,troche był zdyszany pewnie biegł.Zaprowadziłam go do kuchni,usiadłam przy stole,a on obok mnie oczekując wyjaśnień.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?-spytał
-Harry ona w tym tekście piosenki użyła tych słow jako przenośnia,ona nie daje sobie z tym wszystkim rady,jest zmęczona,ciągle ją czymś denerwujecie albo coś w tym stylu.
-Czyli jej nie chodziło o to że chce od nas odpocząc?
-Nie,nie o to jej chodziło.
-Ja pierdziele co ja narobiłem,znów najpierw zrobiłem a potem pomyślałem,a ja jej obiecałem że to się już nie powtórzy.
-Idź teraz z nią porozmawiaj,ona naprawde to przeżywa.
Harry wstał i pokierował się do pokoju Oliwii,ja natomiast poszłam do salonu,miałam zamiar ich obudzic.Wzięłam odrazu jedną marchewke i paczke chipsów,tak na wszelki wypadek.Podeszłam do kanapy na której spał Lou,lekko go szturchnęłam nic,dobra podeszłam do Nialla i też go szturchnęłam też się nie obudził,już nie próbowałam na pozostałych,bo pewnie też by się nie obudzili.Usiadłam obok śpiącego Louisa i na cały głos powiedziałam.
-Mmm ale ta marchewka jest pyszna!
Lou momentalnie wstał i rzucił się na mnie,a potem wyrwał mi marchewke z rąk,jeju no normalnie się przestraszyłam.Usiadł i powiedział do marchewki?
-Kochanie nic ci nie zrobiła?-dobra pomińmy to
Usiadłam koło Nialla i to samo zrobiłam tylko z chipsami,ten też jak oparzony wstał,ale nie rzucił się na mnie tak jak Lou,tylko wyrwał mi z rąk chipsy i przytulił je do siebie.W słodko śpiącego Liama rzuciłam łyżką i dostał w głowę,wow obudził się,ale był nie przytomny,odrazu się pobudził kiedy zauważył łyżke koło siebie.Podeszłam do Zayna i szeptnęłam mu na ucho:
-Zayn wstawaj,wszystkie twoje lusterka zniknęły z domu.
Zerwał się jak poparzony spojrzał się na mnie ze strachem,a ja się tylko śmiałam.Wszyscy popatrzeli się na mnie tym spojrzeniem jakby chcieli mi coś zrobic.Oj oni chcą mi coś zrobic,zaczęłam uciekac a oni zaczęli m,nie gonic.Krzyczałam tylko:
-Nie wiedziałam jak was obudzic no!
-To nie nasz już problem.-Zayn zaśmiał się,a z nim wszyscy pozostali.
Przez cały wieczór się ganialiśmy,a Harry i Oliwia nie wyszli z pokoju czyli się pogodzili,mam taką nadzieje.Gdy byłam już zmęczona usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor,gdy Liam,Niall,Zayn i Liam przybiegli i chcieli się na mnie rzucic to krzyknęłam:
-Stop bo zrobie tak,że Oliwia nie przyjmie waszych przeprosin i będzie się na was fochac do końca życia.
-Nie zrobisz tego.-powiedział Lou z przestrachem
-Oj kochany mnie stac na gorsze rzeczy.-powiedziałam z chytrym uśmiechem
-No dobra,po co te żłości odrazu,pooglądajmy jakiś film może co?-powiedział pośpiesznie Niall
-Okey.
Wszyscy usiedli na kanpach,a obok mnie Zayn i Liam,wybrali jakąs komedie,śmiałam się do połowy filmu,bo potem wtuliłam się w Zayna i zasnęłam.Pewnie mnie przenieśli do pokoju,bo słyszałam jakieś szepty,a potem czułam jak ktoś przykrywa mnie kołdrą i całuje w czoło.Później nic nie pamiętałam bo odleciałam do kariny snów.

                       ***************************************************
Prosze o to rozdział 37 jak wam się podoba? W sumie taki nudny wyszedł,ale mi się podoba nie wiem jak wam.Prosze o komentarze bardzo to dla mnie ważne,komentarzami motywujecie mnie do pisania.Dziękuje za ponad 8000 wejśc,bardzo mnie to cieszy,że tyle osób odweidz mojego bloga,dzięjue także za tych 6 obserwatorów jak dla mnie to dużo :D
Kolejny rozdział postaram się dodac w tygodniu,albo jutro jeszcze nie wiem.Ale chciałbym wam życzyc  wesołych świąt wielkanocnych,dużo szczęścia, miłości,aby wszystkie wasze marzenia się spełniły, a przede wszystkim życze wam abyście kiedyś miały okazje poznac One Direction (może się spełni,miejmy taką nadzieje :D). A jeszcze jedno aby lany poniedziałek przyniósł wam wiele radości :D Ja się mianowicie boje Lanego poniedziałku,będe cała mokra ;/ ale w końcu to zabawa :D
P.S przepraszam za wszelkie błędy to po pierwsze,po drugie polecam piosenke http://www.youtube.com/watch?v=ZXk1UpONMJo 
a po trzecie jeśli chcecie to podawajcie linki do swoich blogów z chęcią będe je czytac.