sobota, 20 października 2012

Rozdział 50

Gdyby ktos mnie teraz spytał czy żaluje,że to wszystko spotkało mnie odpowiedziała bym nie.Pomimo iż zdarzało się dużo nie przyjemnych rzeczy były także te wspaniałe,radosne rzeczy których nigdy nie zapomne.Tak naprawde to powinnam podziękować za wszystko mojej ukochanej przyjaciółce Julie,gdyby nie ona nie było by mnie tu teraz,nie przeżyłabym tych wspaniałych chwil i nie poznałabym cudownych przyjaciół.Moge teraz śmiało stwierdzić,że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.Nawet nie wyobrażam sobie co mogłabym teraz robic,gdybym nie poszła do tego centrum w Londynie aby idole mojej przyjaciółki (teraz i moi) podpisali jej koszulke.Bedę jej za to wdzięczna do końca życia.
-Mamusiu co robisz?
-A tak sobie wspominam.
-A co?-spytała 6letnia dziewczynka
-To jak poznalam twoich wujków i tatusia.
-Opowiesz mi?-spytała Darcy siadając obok mnie
-Innym razem,zaraz przyjdą goście.
-Doobrzee.
-A gdzie tatuś i Louis?
-Na podwórku.
-Co oni tam robią?
-Lepią błwanka.
W tym samym czasie usłyszalam dzwonek do drzwi,wstalam z miejsca i ruszyłam do drzwi.Gdy je otworzyłam ujżałam roześmiane twarze Julie i Louisa wraz z ich synkiem Lewis'em.
-Oliwia!-krzyknęli mój braciszek i Julie
-Boże ile my to się nie widzieliśmy?-spytał radosny Louis
-Tydzień.-odpowiedziałam smiejąc się
-Kope lat!-krzyknął i przytulil mnie to samo zrobiła Julie i Lewis.Zaprosiłam ich do środka i już siedzieliśmy w salonie,Lewis pobiegł do Darcy i razem zaczęli się bawić.
-Gdzie Harry?-spytal Lou
-W ogródku.-pare sekund i już go nie było,my się tylko zaśmiałyśmy.Usłyszałyśmy dzwonek,spojrzałyśmy po sobie i krzyknęłyśmy rownocześnie
-Kto pierwszy ten lepszy!-i ruszyłyśmy pędem do drzwi,na początku prowadziłam ja,ale pod sam koniec Julie mnie wyprzedzila i to ona wygrała.Otworzyłyśmy drzwi i ujrzałyśmy Zayna i Lily z ich córeczką Leą.Weszli do środka,a gdy byliśmy w salonie zaczęlo się przytulanie i witanie.
-Gdzie Lou i Harry?-spytał Zayn
-Boże człowieku kultury przywitał byś się porządnie a nie.-skarciła go Lily
-Oliwia kope lat,ile to my się nie widzieliśmy,wow widze,że wyładniałaś,co bierzesz?-zrobiłam poker face a potem zaśmiałam się a on mnie przytulił.
-Jejku Julie ale jestes opalona,a gdzie twój maly urwis,co tam u cb słychać,błoda starzejesz się,ile to ty masz już lat,a no tak już se przypominam,dobra nie zawracam ci już dupy.-przytulil ją i popatrzał na mnie blagalnie abym powiedziala gdzie są Lou i Hazza.
-W ogrodzie.-1,2,3 i już go nie ma.
-I weź z nim wytrzymaj.-Lily pokręciła głową i usiadła,a my się tylko zaśmiałyśmy,nawet nie zdążyłam usiąść a ponownie ktos dobijał się do drzwi.Popędziłam do nicj i je otworzyłam.
-Oliwia!-krzykneła wesoła gromadka
-No cześć wam!Zapraszam.-uśmiechnęlam się i wpuściłam do środka Nialla,Melody,Liama,Danielle i Milly i Nathan'a.Weszliśmy do salonu skąd dochodziły już śmiechy.Gdy oczy zwróciły się na nas,dziewczyny zaczęły piszczeć,a chłopcy zatkali sobie uszy.
-Boże Mel,Dan,jak my was dawno nie widziałyśmy!-zapiszczały Lily i Julie,jak to ja zaczęłam rechotać.
-To my może pójdziemy do Lou,Harrego i Zayna.-zaproponował Niall
-Ogród.-powiedziałam i już po chwili ich nie było.
My natomiast usiadłyśmy na kanapach i zaczęłyśmy sobie opowiadać co się u nas działo.Łoho strasznie dużo tego,nawet nie zauważyłyśmy jak chłopcy wrocili z podwórka i usiedli obok nas.No ale co tam,przecież tak długo się nie widziałyśmy,ale chłopcy i tak nie wytrzymali i zaczęli chrząkać.
-Kurde napijcie się czegoś a nie ciągle chrząkacie.-powiedziała Melody
-To może tak zwrócicie na nas uwage?-zapytał oburzony Niall
-Awww Niall przecież codziennie na ciebie zwracam uwage...-powiedziała Mel a wszyscy w brech.
-Ale mnie trzeba poświęcać ciagle uwage.
-Oj no już nie fochaj się kotuś.-wstała i usiadła mu na kolanach po czym pocałowała na co odrazu się rozchmurzył.
-Ja zaraz wracam.-powiedzialam i udałam się do kuchni.Postanowiłam zrobić kakao dla wszystkich więc mi to troche zajmie,bo sporo osób jest.Robiąc kakałko myślałam,a wiecie o czym? O chłopcach,tak właśnie o nich,bo zobaczcie są już bardzo dorośli choć na takich nie wyglądają,a dalej mają wiernych fanów,to jest niesamowite jak bardzo są ważni dla osób dzięki którym się tak naprawde wybili.Darcy i Louisowi wielokrotnie opowiadałam o chlopcach jacy oni byli,jak zdobyli sławe,jakich mają wspaniałych wanów itd.Bardzo ich to ciekawiło,dlatego bo to nie było wcale nudne.Nie przypominam sobie żebyśmy wgl robili jakieś nudne rzeczy,zawsze było wesoło i zabawnie i wiele bym dała aby to się powtórzyło.No ale niestety jest to niemożliwe i tak jestem szczęśliwa.Gdy zrobiłam napoje wróciłam do salonu,gdzie dalej między sobą dyskutowali przyjaciele.Boże jak mi ich brakowało,w końcu może się spotkać wszyscy razem jak za dawnych czasów.Przysiadłam się do nich a dzieciaki odrazu chwyciły kubki z kakaem.
-To co gramy w butelke!-krzyknął Harry
-O tak!-wszyscy przytaknęli i zaczęli cieszyc się jak małe dzieci,ja się tylko zaśmiałam
-To ja pójde po butelke.-powiedziałam i ruszyłam do kuchni.Gdy wróciłam usiedliśmy w kółku.Ja zaczynałam.Zakręciłam i wypadło na Julie.
-No kochana pytanie czy wyzwanie.
-Wyzwanie.-powiedziała hardo
-No to...wybiegnij na podwórek w tym co teraz masz.-wyszczerzyłam się do niej
-Pogieło cię! Przecież zachoruje!Grr odegram się.-powiedziała,a po chwili wybiegła szybko na podwórek i szybko wróciła tuląc się do Louisa.
-Jakaś ty zimna...brrr...
-No co ty geniuszu,bo na dworze jest +30 stopni.-wszyscy się zaśmiali.Julie zakręciła i wypadło na Zayna.
-Wyzwanie.-powiedział
-Idź do tej staruszki z przeciwka i spytaj się czy za ciebie wyjdzie.
-Ale...
-Nie ma ale!
-No dobra...
Po chwili Zayn stał przed drzwiami Pani Smith a my staliśmy w oknie i się gapiliśmy.Zadzwonił do drzwi,staruszka po chwili wyszła,Zayn klękną na kolanko i bum z torepki,drugi,trzeci,czwarty raz,zaczęla na niego wrzeszczeć jaki to zobeniec itp. a on biedny zaczął uciekac.Wrócił do domu cały zdyszany a my zaczeliśmy się śmiac.Jak za dawnych czasów...


-Nas to już w ogóle nie zauważają.-oburzył się Lewis
-Daj się im nacieszyc,dobrze wiesz że długo się nie widzieli.-powiedziałam
-No tak Lea,ale co mamy się nudzić?-spytał Louis
-A kto powiedział,że mamy się nudzić,my też możemy się zabawić,co nie?-spojrzałam po wszystkich.
-No fakt oni i tak nie zauważą,jak się gdzieś wymkniemy.-powiedziała Milly
-No właśnie,ale co z Darcy i Nathan'em?-spytał Lewis
-Pójdą z nami,przecież mają tylko 6 lat.-powiedziałam i wstałam z kanapy.Reszta podążyłya w moje ślady.Przeszliśmy koło rodziców,którzy świetnie się bawili,ubraliśmy kurtki i buty i wyszliśmy na dwór.Nie było jeszcze tak ciemno.
-To co robimy?-zadał pytanie Lewis
-Jak to co,to co rodzice kiedyś...-odpowiedziałam
-Czyli?
-Boże jaki ty niekumaty jesteś,pomyśl człowieku troche,przecież rodzice ciągle nam opowiadają co robili jak byli młodzi.
-Aaaa dobra coś mi tak świta.
-No w końcu...
-Ała Louis bo zaraz cię walne!-wydarła się Milly
-Przeciez ja nic nie zrobiłem.
-Tak jasne....kurde już nie żyjesz!-powiedziała kiedy jeszcze raz pociągnął ją za włosy.Zaczęła go gonić,a my zaczęlismy naparzać się śnieżkami,rechocząc przy tym niemiłosiernie.Ja wskoczyłam Lewis'owi na barana i udawałam,że jade na koniu,a Lewis mój rumak ganiał Milly i Louisa,Darcy i Nathan tarzali się w śniegu.Nie ma to jak dobra zabawa.W pewnym momencie Lewis stracił równowage i oboje runelismy na ziemie.Obalali śmieliśmy się chyba na całe miasto,pozostali zaczęli się z nas śmiać.Nagle usłyszeliśmy jak ktos nas woła,okazało się,że to nasi rodzice i chyba nie byli zadowoleni..Lewis pomógł mi wstac i wszyscy razem pokierowaliśmy w stronę domu.Gdy już w nim byliśmy rodzice zaczeli wrzesczeć.
-Co wy sobie wyobrażacie,ot tak bez słowa wyjść na dwór,martwiliśmy się!
-No właśnie,a co by było jakby coś sie wam stało!
-Och kurde dajcie spokój są tacy jak my,czego się czepiacie.-powiedział wujek Harry i wujek Louis
-No właśnie,niech dzieciaki się zabawią...a my z nimi!-wrzasną tata (Zayn)
-Dobry pomysł!-dołączyli się pozostali.Zaczęli nakladać kurtki i buty,wyszlismy z domu i zaczęliśmy zabawe od początki,czyli bitwa na śnieżki i wszystko co dozwolone.

     *********************************************************************
No kochane,wiem że długo nie pisałam miałam problemy i to nie małe,ale musze wam powiedzieć,że to już koniec tak,tak,dawno już to planowałam i nie zmienie mojej decyzji.  Wszystko co dobre kiedyś się kończy.  Mam tylko nadzieje,że koniec się podoba.
Chciałabym wszystkim podziękować za te komentarze za tyle wejść,jestem pod ogromnym wrażeniem,że tyle osób tu wchodziło,ciężko mi kończyć tego bloga,w końcu to mój pierwszy blog od niego zaczęłam swoje pisarstwo. No kurde brak mi słow,już nie wiem co napisać,no po prostu was kocham mimo,że nie wszyscy pisali komentarze ale was kocham za to że to w ogóle czytaliście.Gdyby nie wy pewnie dawno juz bym zakończyła swoje pisanie opowiadań,a tu prosze ja mam już trzeciego bloga. no cóż ja mam jeszcze wam powiedzieć,będę za wami mocno tęsknić,nie wiem jak wy,ale ja napewno.Wiem powtarzam się,ale KOCHAM WAS i nie zapomne o was,a wy o mnie?  Jeśli chcecie to macie
Adres mojego trzeciego bloga,bo ten drugi jest narazie w zawieszeniu : http://loveisthegreatestdream.blogspot.com/
Wiem mało się wysiliłam w mowie końcowej,ale nie jestem dobra w te klocki,każdy jest dobry w czymś innym,a ja na mowie końcowej zazwyczaj nie wiem co powiedzieć i płacze tak jak teraz.Więc do zobaczenia miśki kochane :*

1 komentarz:

  1. Płaczę... Jak to kończysz??????????
    Hm... Może w takim razie parę słów na podsumowanie:

    Nie czytałam tego opowiadania od początku, ale pamiętam jak jednego dnia weszłam całkowicie przypadkiem na twojego bloga... Pamiętam, że pomyślałam sobie wtedy, że skoro już weszłam to czemu miałabym nie przeczytać? Zaczęłam czytać i teraz wiem, że to była dobra decyzja. Już w pierwszych rozdziałach zdążyłam pokochać tą historię. W pewnym momencie doszłam do ostatniego (wtedy) rozdziału. Jak to? To ja już wszystko przeczytałam? Ja chcę już nastę pny rozdział!
    Dzisiaj nic się nie zmienilo najchętniej czytałabym twoje dzieła all day all night!

    Chciałbym ci też podziękować za:
    - każdy rozdział
    - każdą emocję, ktorą przyniosło mi to opowiadanie
    - każdy uśmiech
    - każdą łzę
    - każdą chwilę spędzoną z tą historią
    - za nasze miłe rozmowy w komentarzach
    - za twój styl pisania
    - za twój ogromny talent

    Opowiadanie się skończyło, ale ja już zawsze będę jago fanką.

    Kocham to opowiadanie, twój styl pisania i ciebie.
    Love ya!

    Pozdrawiam
    Harriet xx

    OdpowiedzUsuń