niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 40


   Poczułam przyjemne muskanie w szyje,na chwile straciłam orientacje gdzie jestem.Dopiero ocknęłam się kiedy otworzyłam oczy,przed sobą ujrzałam uśmiechniętego Harrego.Rozglądnęłam się na wszystkie strony,byliśmy w namiocie,a wszyscy jeszcze spali,czyli Zay,Lily,Julie,Louis,Liam i Cortni.Ale jaki słodki widok Lily i Zayn się do siebie tulą, no Julie i Louis,Liam i Cortni też się tulili,ale u nich to przereklamowane,oni są parą,a Zayn i Lily nie.Bardzo bym chciała by byli razem,musze coś wymyślic,aby ich połączyc ze sobą,już ja się oto postaram,aby byli razem.
-Hej kocie która godzina?-spytałam szeptem
-Dochodzi 8.30.-uśmiechnął się słodko
-CO?! Czemusz mnie tak wcześnie budzisz?
-Bo nie moge spac,a wzięło mnie na całowanie.-no i pocałował mnie w usta bardzo namiętnie
-Ale ja chce spac...no i ide spac.-powiedziałam i odwróciłąm się do niego plecami.
-Kochanie...-mruczał mi nad uchem
-Daj mi spac,bo później będe ostro mulic i wtedy nic nie zrobimy.-powiedziałam
-Słonko co masz na myśli.-powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
-Napewno nie to co masz na myśli.
-A skąd ty wiesz co ja mam na myśli.
-Uwierz mi czytam w myślach,a teraz daj spac.
Chyba się nad czymś zastanawiał,bo słowem się nie odezwał,ale za to się mocno przytulił,a ja zasnęłam no bo już nie wyrabiałam,no w końcu zasnęłam dopiero około 4 nad ranem.Później chyba ktoś mnie budził,ale ja nie miałam zamiaru wstawac,słyszałam śmiechy i jakąś rozmowe,ale mało mnie to obchodziło.

      (Oczami Lily)
-No niech ją ktoś w końcu obudzi.-powiedziała lekko wkurzona Cortni
No tak próbujemy ja obudzic od dobrej godziny,wszystko stosowaliśmy i nic,śpi jak trup,nawet Harremu się nie udało obudzic Oliwii.
-Łatwo powiedziec trudniej zrobic.-powiedział Zayn
Pomyślałam przez chwilke co by tu zrobic,aby się obudziła,nagle wpadł mi pewien może głupi pomysł do głowy,ale to jedyne rozwiązanie.
-Czekajcie ja spróbuje.
Przybliżyłam się do niej i szepnęłam na ucho to co wymyśliłam,mam nadzieje,że zadziała bo jak nie to ja rezygnuje,nie mam już innych pomysłów,aby ją obudzic.Po zakończeniu swej mowy odsunęłam się od przyjaciółki i czekałam na reakcje.
-No co ty nie powiesz? Naprawde!-jest obudziła się,ale narobiłam jej nadziei,jak pozna prawde to nie będzie taka wesoła
-Lily co ty jej powiedziałaś? Boże to jakiś cud że ona się obudziła.-mówił teatralnie Lou
-Oliwia ale to nie jest prawda nie wiedziałam jak mam cie obudzic.
-No wiesz co,narobiłaś mi nadziei a ja się tak ucieszyłam.-udała obrażoną
-Już się nie fochaj,jak byśmy cie nie obudzili to też byś się fochała więc co miałam robic,spałaś jak trup.
-Ale w tak okrutny sposób budzic człowieka? No czemu,no czemu? Jaak moożesz.
-Powiecie w końcu o co chodzi?-spytał zniecierpliwiony Liam
Spojrzałam na Oliwie,ale ona nadal się fochała,znając życie po 10 minutach przejdzie jej i będzie gadała ze mną jakby ta sytuacja się nie wydarzyła,Nie byłam pewna czy mówic to przy wszystkich,w końcu jeszcze coś sobie pomyślą a w szczególności Zayn.Przecież jak się dowie to się pewnie wkurzy,a ja nie chce żeby był na mnie obrażony i wkurzony.Patrzałam na wszystkich z niepewną miną,oni natomiast gapili się na mnie z oczekiwaniem na odpowiedź.
-No powiesz czy nie?-spytała Julie
-No niewiem...
-No mów kobieto,będe wiedział następnym razem jak ją obudzic.-powiedział Lou
-No bo powiedzialam Oliwii że...
-No mów!-wrzasnęli wszyscy równocześnie oprócz Oliwii,bo siedziała dalej obrażona
-No bo powiedziałam Oliwii że Zayn zaprosił mnie na randke!
Wszyscy spojrzeli się na mnie,a ja poczułam że się rumienie,luknęłam na Zayna uśmiechał sie i też się zarumienił tylko dlaczego.
-No i widzicie okłamała mnie.-powiedziała z wyrzutami Oliwiia
-Jak to?-zdziwiła się Cortni
-Wymyśliła to,Zayn jej nie zaprosił.-wyjaśniła Oliwia
-Ale dlaczego Zayn,ruszył byś tą dupe a nie bezczynnie siedzisz.-powiedziała Julie
-Jak czegoś nie zrobisz to my będziemy zmuszone do tego aby coś z tym zrobic.-powiedziała groźnie Cortni
-Dobra możemy ten temat zakończyc?-spytałam już lekko wkurzona
Wyszłam z namiotu i usiadłam na ławke na której siedziałam wczoraj z dziewczynami.Tak wkurzyło mnie to,no to nie jest ich sprawa,wiedziałam że tak będzie mogłam siedziec cicho,ale nie ja jak zwykle musze coś odpalic.Wkurza mnie to w dziewczynach,że wtrącają się w nie swoje sprawy,Zayn pewnie traktuje mnie jak zwykłą przyjaciółke,a one usiłują coś z tym zrobic.Ja już tego nie wytrzymuje,może w ogole powinnam wyjechac gdzies daleko,zawsze marzyłam aby zwiedzic cały świat.Chciałabym kiedyś pojechac do Australii,Polski,na jakieś piękne wyspy takie jak Bali no i w wiele wiele innych miejsc.Tak wiem to jest niemożliwe,a nawet jakby było to mnie na to nie stac.Takie życie zawsze musi byc jakaś przeszkoda do szczęścia,nawet taka mała droba rzecz która może wszystko zrujnowac.Nagle moja komórka zaczęła wibrowac,spojrzałam na ekran i zamarłam,odebrałam i..

-Halo?
-No cześc Lily,jak się żyje w Londynie?
-S-ss-skąd ty wiesz,że j-jestem w Londynie?-powiedziałam drżącym głosem
-Zrozum to,że ja zawsze cię odnajde niezależnie gdzie uciekniesz! Jesteś moja na zawsze! Zrozum.
-Nie jestem twoja! Nawet nie wiesz jak ja się ciesze,że w końcu się od ciebie uwolniłam!
-Nie wiesz co mówisz,obiecuje ci to że zabiore cie z Londynu i znów będziemy razem.
-Ty jesteś jakiś psychiczny! Zostaw mnie w spokoju!-krzyczałam już przez łzy
-Hahaha oj Lily Lily...Kurwa zrozum to że ty się nigdy ode mnie nie uwolnisz! Nigdy rozumiesz?! Nigdy!
-Co ty chcesz ode mnie?! Co ja ci takiego zrobiłam,że mnie tak męczyłeś nie dalej męczysz!
-Znajde cie,spakuj się bo niedługo cie odnajde.-rozlączył się

Rozpłakałam się,krzyczałam tak głośno że napewno wszyscy słyszeli to co mówiłam.Siedziałam na ławce skulona,łzy leciały strumieniami.Ja już myślałam,że odpuścił że nie będzie mnie szukac,a tu nagle taki telefon.Odnalazłam szczęście,ale jak już mowiłam zawsze coś stanie na przeszkodzie do szczęścia,tak też tym razem było.Za jakie grzech mnie tak karzą,co ja zrobiłam,że nie moge teraz życ normalnie.Czasem po prostu chyba bym wolała się zabic niz dalej zyc w takich męczarniach.Usłyszałam za sobą głosy przyjaciół pewnie się przerazili,nie dziwie im się ja też bym się przestraszyła.
-Lily! Lily co się stało?-koło mnie usiadła Oliwia która odrazu mnie mocno przytuliła.
-Oliwia..on..to on....
-Jaki on? Lily powiedz prosze.
Spojrzałam na wszystkich po kolei,patrzeli na mnie ze strachem w oczach,widac było że strasznie się o mnie bali,byłam dla nich wszystkich bardzo ważna.Pierwszy raz miałam tak oddanych przyjaciół,każdy chciałby takich miec.
-Lily powiedz.-z drugiej strony przysiadł się Zayn
-Bo..bo..on dzwonił..Oliwia on zadzwonił..wie gdzie ja jestem.-powiedziałam i znów się rozpłakałam.
-Lily kto taki prosze powiedz,że nie...-powiedziała Oliwia ze strachem
-Tak Michał...powiedział,że mnie znajdzie...Oliwia ja się boje..-powiedziałam i mocniej ścisnęłam jej dłoń.
Przede mną staneli wszyscy chłopcy,a Zayn który siedział obok mnie i przytulał powiedział:
-Lily nie bój się,masz nas nic ci się nie stanie,obiecujemy.
-Dziękuje.
-Za co?-spytał Louis
-Za to,że jesteście,w trudnych chwilach nigdy mnie nie opuszczaliście,pierwszy raz mam takich wspaniałych przyjaciół, dziękuje.-powiedzialam a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza
-Zawsze będziemy,to się już nie zmieni.-powiedział Harry i mnie przytulił,pozostali poszli w jego ślady.
-Dobra koniec tego płaczu.-wytarłam mokrą twarz od łez,a po chwili dodałam uśmiechnięta.-Co robimy?
-No i taką Lily uwielbiamy najbardziej,pełną radości.-powiedziała Cortni
-To co zostajemy tutaj czy składamy namiot i wracamy do domu,a potem coś się wymyśli.- Liam
-Wiecie co ja bardziej jestem za tą pierwszą wersją.-stwierdziła Oliwia
-Ja też.-powiedziałam równocześnie z Cortni Julie na co wszyscy się zaśmiali.
-No to co macie jakiś kocyk w namiocie?-spytał Louis
-Jakiś powinien się znaleźc.-odpowiedziałam mu Julie.
-No to na co czekamy chodźmy.-złapał ją za ręke i poprowadził w stronę namiotu.


    (Oczami Oliwii)
-Oliwia...-zamruczał mi nad uchem Harry który właśnie się do mnie przytulał
-Słucham cie Haroldzie.
-Obiecałaś mi coś.-szepnął mi do ucha
-Ja? Ja ci nic nie obiecywałam.-no nie przypominam sobie,może coś wczoraj gadałam no ale zapomniałam,pewnie po tym szmpanie co wypiliśmy,ale ze az tak mam słabą głowe zeby odrazu cos zapomniec,jej to nieźle.
-Oliwia no, już zapomniałaś co mi wczoraj mówiłaś?
-A co ja ci wczoraj mówiłam?-roześmiałam się.
-Osz ty,niech ja cię tylko dorwe.
Zaczęłam uciekac jak zwykle,ostatnio zbyt często uciekałam od kogo kolwiek,jak nie Niall mnie gonił do Harry,lub Louis albo ktoś z moich przyjaciółek.Co ja mam jakiś magnez w dupie,że mnie tak gonią? Powoli się męczyłam,zauważyłam dośc sporawe drzewo przede mną,więc na nie wskoczyłam,usiadłam na grubej,dużej i szerokiej gałęzi i patrzałam co Hazzik robi.Chciał wejśc na drzewo,ale jakąś mu to nie wychodziło z czego strasznie się wkurzył.Oj jak on słodko się wkurza,no to teraz się ośmieszył,upadł na dupe,bo próbował wejśc na te drzewo,a wszyscy się w naszą strone gapili,oczywiście jak to na nich przystalo musieli się roześmiac.Harry wstał otrzepał się,spojrzał się na nich i zrobił ,,focha'',u niego foch to jak tsunami,ale krótko trwa,nie to co mój xD.Spojrzał się na mnie i z błagalnym wzrokiem poprosił abym zeszła bo jeszcze bardziej się ośmieszy.Jak to ja uległam mu i zeszłam,wróciliśmy to reszty,usiedliśmy na kocu,Harry mnie przytulił i zagadywał mnie co chwila bo nie miał zamiaru odzywac się do nikogo,ja go pocieszałam że nie chcieli go ośmieszyc,po prostu tak to śmiesznie wyglądało,że musieli się roześmiac.Nagle poczułam szturchanie,odwróciłam się w strone Lily która mnie ciągle szturchała i chyba nie miała zamiaru przestac.
-Coś się stało Lily?-spytałam bo ciągle gapiła się w komórke i mnie szturchała
-O-Oliwia o-o-on dzwoni.-powiedziała już drżącym głosem
-Michał?-spytałam choc dobrze wiedziałam że to on dzwoni.
Pokiwała twierdząco głową,wyrwałam jej komórke i odebrałam za nią,bo ciągle do niej wydzwaniał.

-Słuchaj kurwa,nie dzwoń do niej bo źle się do dla ciebie skończy,odwal się od niej raz na zawsze!-wykrzyczałam chyba na pół miasta.
-O Oliwia jak miło cię słyszec,dawno się nie widzieliśmy co?!
-Tak dawno i musze cie zasmucic bo już nigdy więcej się nie spotkamy,tak samo nie spotkasz nigdy Lily i masz to zrozumiec i nie dzwonic już do niej!
-No coż nie spełnie twojej prośby,bo jestem już w Londnie i właśnie jej szukam.
-Cholera ja cie o nic nie prosze,ja ci rozkazuje abyś ją zostawił w spokoju.
-Haha ty? Ty będziesz mi rozkazywac? Dobre, dobra jak ci tak zależy zostawie ją w spokoju,ale to jeszcze nie koniec.-rozłączył się.

-Co się stało? Co gadał?-wypytywał Harry
-Wiecie co powiedział,że zostawi Lily,ale też powiedział że to nie koniec.-powiedziałam zdzwiona,nie wiedziałam co ma na myśli.Moi przyjaciele tak samo jak ja byli zdziwieni,a Lily najbardziej. Bałam się co Michał teraz zrobi,on jest jakiś psychiczny i nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie na myśl...

                                  *****************************************************
No nareszcie udało mi się napisac ten rozdział,przepraszam przepraszam przepraszam że tak długo nic nie dodawałam,ale miałam trudny okres, poza tym wyjechałam na wycieczke do Torunia,ale już jest.Postaram się dodac następny za tydzien,albo wcześniej,jeśli dopisze wena :D
Matko już 10000 wejśc,jestem niezmiernie ucieszona,strasznie wam dziękuje za tyle wejśc to miłe że ktoś czyta tego bloga.
Co do ankiety, znów chcecie opowiadanie z Harrym? Na pewno? Może ktoś inny,ale jak chcecie , mam już napisane 5 rozdziałów w zeszycie opowiadania z Harrym, więc powoli wolnymi krokami będe kończyc tego bloga,ale mam nadzieje że tak samo będziecie czytac następne opowiadanie :D


Jak są jakieś błędy,a na pewno są to przepraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz